Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2013, 23:14   #108
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Rudi - przekonywanie 77, porażka!


Kobieta zrobiła dziwną minę, jakby nie była do końca przekonana wyjaśnieniami niziołka - ale najwyraźniej postanowiła nic nie mówić. Strażnik podał jej bransoletę, a ta dygnęła w podzięce, z udawaną grzecznością.

- Hmm... To chyba wszystko. Nic nie znalazłem.
- Taka praca. - Hans wzruszył ramionami. - Cóż, miejmy nadzieję, że w tym czasie okazało się, iż naszyjnik sprzątnęła nadgorliwa gosposia. - Podszedł do swego siwego konia i wprawnym ruchem wręcz wskoczył na siodło. Podobnież uczynił jego towarzysz, tylko jeszcze zabrał butelkę wina i kuszę leżącą na ziemi.
- Niziołki z chorobami dłoni nie powinny posiadać tak niebezpiecznych narzędzi. Macie szczęście, że tu jesteśmy - skomentował swe zachowanie z szelmowskim uśmiechem.

- Ruszajmy czym prędzej, zaczyna się ściemniać - zaproponowała Elise, gdy kurz po strażnikach dróg już opadł. Nie komentowała w żaden sposób tego co się stało, lecz widać było, iż jest wściekła. Wsiadając do powozu trzasnęła głośno drzwiczkami.
Niziołki pokiwały głowami i szybko udały się za nią. Najwyraźniej im również zależało na tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu.

Wraz z zapadającym szybko zmierzchem, witana podejrzliwymi spojrzeniami miejskich strażników, wesoła kompania wjechała przez zachodnią bramę Bögenhafen. Elise wychyliła się z powozu i pomachała do strażników, którzy najwyraźniej ją rozpoznali, gdyż nie uczynili nic, by zatrzymać tę nietypową karawanę.
Kierowali się do domostwa Magiriusów w dzielnicy kupieckiej. Nieliczni mieszkańcy śpieszyli do domów lub pakują towary i zamykają kramy. Nocą ulice miasta obejmują we władanie inni obywatele - złodzieje, włamywacze i mordercy. Już teraz było widać grupki podejrzanie wyglądających ludzi, szepczących coś po bramach i zaułkach.

- Może podwieziemy was do domu? - Zaproponowała Elise, spoglądając na Zieleniaków.
- Nie, naprawdę nie trzeba - szybko odparł Mieszko.
- Poradzimy sobie - zawtórował Knotek.
- Wysiądziemy gdzieś... Gdziekolwiek. Nie możemy wrócić do domu - zapewne jest obserwowany przez naszych wrogów.

Niziołki wysiadły na jednym z podejrzanie wyglądających skrzyżowań.
- Spokojnie - uspokajał Mieszko. - Znam miasto jak własną kieszeń. A także skróty prowadzące do bezpiecznej kryjówki... - Chyba sądził, iż najemnicy martwią się ich losem. Wątpliwe, co najwyżej jedynie Rudi mógł się o nich martwić... A i tak gdyby nadarzyła się okazja pewnie wbiłby im oszczep w plecy.
- Przyjdźcie rankiem do leżącej nad rzeką gospody "U Berta". Godziwie wam zapłacę za to, że nas uratowaliście - rzekł nad odchodnym. Nim niziołki znikły w mroku Johann zdążył się jeszcze zapytać o rodzinę Otta. Knotek mruknął, iż coś o nich słyszał i postara się sprawdzić informacje.

Kilka minut później kompania dotarła do rodowej rezydencji rodu Magirius. Elise uprzejmie poprosiła najemników o wjechanie na niewielki dziedziniec.
Dom wyglądał całkiem zamożnie. Zapewne Magiriusów stać było na opłacenie strażników. Choć całość sprawiała miłe wrażenie, gdyby doszło do walki dziedziniec mógł być pułapką - ktoś stojący na nim, ostrzelany z trzech stron miałby raczej marne szanse na przeżycie.
- Jeszcze raz dziękuję wam za ratunek - rzekła Elise wysiadając z powozu. - Lecz chciałabym odzyskać moje dokumenty. Służba! - Zawołała, przerywając nagle. Ktoś musiał dosłyszeć jej wołanie, gdyż po chwili z dworku wyszła młoda służka. Dostawszy od niej kilka cichych poleceń wróciła do domostwa.
- Dwadzieścia złotych koron, tak? Na taką cenę się umawialiśmy?
 
Wnerwik jest offline