Dorien została włączona w dyskusję, w której nie chciała zabierać głosu. Miała wypowiedzieć się jako kapłanka? Czy może jako ktoś, kto z niewolnictwem miał już do czynienia? Miała zaufać sercu czy wierzyć w to, co jej oczy wyczytały w księgach? Wybór nie był prosty. Gdyby przynajmniej miała jakieś doświadczenie w podejmowaniu ważnych decyzji. -Glimie, dziękuję ci za zaufanie, jednak nie jestem tutaj dowódcą. Wydaje mi się, że musimy podjąć wspólnie. Boję się, że jeśli są to osoby znaczące, a na to wszystko wskazuje, ręce sprawiedliwości okażą się zbyt słabe, by ich osądzić i ukarać. Pomyślcie tylko, jeśli ta sprawa sięga kogoś takiego jak szlachcic, to prędzej my wylądujemy w lochu gdzie wepchną nam sztylet pod żebro niż pozwolą ujrzeć prawdzie światło dzienne. - kapłanka rzuciła nieco inne światło na sprawę. Czasu było jednak coraz mniej. Mężczyźni zbliżali się do dworu, a decyzja co do podjęcia odpowiednich kroków nie była daleka od ustalenia. -Powinniśmy spróbować w jakiś sposób ich wyśledzić. Pozbycie się tylko tych obezwładnionych i nawet tych, których bierzemy za kupców to najprawdopodobniej jedynie kawałek tego, kto się za tym kryje. Ale musi być to wspólna decyzja. - słowa kobiety był stanowcze, zaś ona sama nerwowo zerkała w stronę okien, gdzie widać było sylwetki czterech mężczyzn zbliżających się do dworu.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |