Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2013, 09:07   #13
Nathias
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
-Przestrzelmy mu ten kudłaty łeb - powiedział jeden z elfów do dowódcy.
-Spokojnie. Na to też przyjdzie czas - odparł spokojnie elf.
-Mów szybko wiedźmo. Co robisz sama w dziczy?! - łucznik znów zwrócił się do Babuni, która odzyskała już rezon, ignorując krzykliwego krasnoluda.
-Nie jestem wiedźmą. Zbieram zioła lecznicze, o zobacz.
-Ona mówi prawdę - wtrącił się w końcu Hans, podchodząc trochę bliżej. Jest naszą jedyna uzdrowicielką i opiekuje się grupą sierot z Untergardu.
Elf przyjrzał się uważnie, zarówno mężczyźnie, jak i świeżo zerwanym ziołom, które Babunia nadal trzymała w dłoni.
-Wybaczcie, musimy być ostrożni - opuścił łuk i gestem nakazał reszcie towarzyszy to samo.
-Zwą mnie Gilmir. Nasz oddział patroluje tą część lasu. Nasz klan od wielu tygodniu prowadzi podjazdową wojnę z wrogiem, choć ostatnio spotykamy tylko niedobitki mutantów. Uznaliśmy, że ta kobieta do nich należy. Niewiele osób ma odwagę zapuścić się w te rejony. Co tu robicie?
-Uciekamy do Middenheim - odpowiedziała Babunia, chowając zioła do torby - przed zwierzoludźmi, którzy niedługo uderzą na ruiny Untergardu.
-Zwierzoludzie?
-Tak. Cała armia - odparł Hans.
-To bardzo ważna informacja. Musimy iść.
Dowódca skinął ręką. Każdy z elfów zrobił krok w tył i zniknął na oczach obecnych w gęstwinie, pogrążonego w nocy lasu. Tym razem obyło się bez rozlewu krwi. Babunia podeszła do Unolda i Hansa i podziękowała za ratunek. Wszyscy skierowali się w stronę obozowiska.
-Wydawało mi się, że wasz rodzaj ma więcej rozumu - odparł Hans
-Jedno słowo więcej i skończyłbyś ze strzałą w sercu. Myślałem, że czegoś się nauczyliście w ciągu tych kilku stuleci. Elfi zwiadowcy nie chybiają.

Radości z powrotu Babuni nie było końca. Sieroty wyraźnie przestraszone jej zniknięciem otoczyły ją na powitanie. Noc minęła spokojnie, choć niektóre z dzieci nie mogły zasnąć ze zbyt wielkiej dozy emocji poprzedniego wieczoru. Z pewnością nadrobią to podczas nużącej jazdy następnego dnia. Poranek budzi wszystkich ciszą i spokojem. Po ostatnich wydarzeniach jest to aż nienaturalne. Ciemna ściana lasu nie dodaje podróżującym otuchy. Wręcz przeciwnie. Zdaje się, jakby rosła i miała za chwilę runąć na konwój pochłaniając go w mroczne ostępy dziczy. Całego obrazu grozy dodaje też przenikliwa cisza. Żadnych ptaków, szumu liści, czy choćby złowieszczego wycia. Nie wiadomo co gorsze.

Po południu wracają zwiadowcy, przynosząc niezbyt dobre wieści. Na pobliskich rozstajach znaleźli ślady zasadzki. Droga jest zablokowana przez ciała zabitych. Aby wozy mogły dalej przejechać niezbędne będzie oczyszczenie szlaku z trupów. Kapitan Schiller zarządza postój i zaczyna zbierać mężczyzn aby uporać się z przeszkodą.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline