Carlos Omar
Na zgliszczach nie było tak naprawdę nic ciekawego, masa szkła i betonu. Kurz utrudniał widoczność, wzmagając wspomnienia. Gdy zszedłeś z gruzu trafiłeś prosto na żółtą taśmę zagradzającą miejsce wybuchu. Dookoła było pełno śmiertelników, krzyczących coś w koło, ale nie do ciebie. Wtedy jakaś czarnoskóra piękność w czarnym kombinezonie podeszła do ciebie i zaczęła coś mówić i przesuwając cię do karetki.
- Nic panu nie jest, słyszy mnie pan? Coś pana boli?
Szybko pozbyłeś się jej, lekkim pchnięciem, kobieta przeklęła tylko siarczyście zaciągając w ulicznym slangu. Z dala zobaczyłeś samochód Chrisa i wsiadających do niego kompanów ze Sfory.
Poszedłeś w ich stronę.
Jataganowi dzwoni komórka. Oczywiście odbiera.
-
Siemano! Tu Boryk! Dirk po zregenerowaniu obrażeń, korzysta z chwili i wychodzi z samochodu aby w spokoju wykonać telefon.
Chris bez problemów znalazł numer do Randiego w swojej komórce.
Wszyscy w końcu ruszyli głowami - pomyślał Chris z zadowoleniem.
Ananke siedząc w spokoju w bardzo wygodnym samochodzie Chrisa, zaczęła się zastanawiać - jak Jean-Marc mógł ją okłamać w sprawie skrzypiec? Mówił przecież, że ta Śmiertelniczka od zawsze je miała. Okazuje się jednak coś zupełnie innego! Czy mogłaby też jak inni gdzieś zadzwonić i czegoś się dowiedzieć?
W pewnej chwili poczuła 'obecność', nieco rozpraszającą i milczącą. Ktoś był w pobliżu i wciąż obserwował ją, ich wszystkich a może tylko Chrisa? Może to niezbyt dobry moment ale czas najwyższy porozmawiać o skrzypcach. Co Chris tak naprawdę zamierzał z nimi zrobić?
Wszyscy widzą zbliżającego się Carlosa w stronę samochodu, jest nieco przykurzony, tak jak Chris ale nic mu nie jest.