Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2013, 23:13   #29
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Cechami które Ulihion cenił sobie najbardziej były ambicja i intelekt. Trudno było ich oczekiwać po ciepłokrwistych istotach z powierzchni, koncentrujących się wyłącznie na swoich nędznych życiach nie potrafiących podnieść niewolniczo spuszczonego wzroku. Służba wiedźmie z powierzchni, narzucona mu odgórnie, była prawdziwym ciosem dla tak dumnej istoty jak Wędrowiec, jednak rozkazy były absolutne. W początkowym okresie służby zaczęło jednak wydawać się mu że upokorzenie nie jest aż tak ogromne, dostrzegł bowiem w Lith’ryi talent i ambicję wystarczające by uznać ją za niemalże równą sobie. Oczywiście dalej była tylko jedną z istot z powierzchni a jej plany choćby nie wiadomo jak ambitne były niczym w porównaniu do dążeń prawdziwych panów Ulihiona którzy w najgłębszych otchłaniach czekali aż zgasną gwiazdy by ukazać światu swoje nieludzko doskonałe oblicza. Nadzieje zakapturzonego wojownika okazały się jednak płonne, a pokładanie nadziei w tych śmiesznych kreaturach z powierzchni doprowadziło do bolesnego rozczarowania. Wiedźma mimo całej swojej ambicji i wielkich w swoim mniemaniu planów wykazała się głupotą o którą Wędrowiec jeszcze dzień wcześniej by jej nie podejrzewał. Chociaż byli tak blisko leża marionetkarza kazała im wycofać się, co w sumie nie było aż tak dziwne. Widocznie uznała że potęga tego bytu przekracza połączoną siłę ich trójki w tak znacznym stopniu że nie mieliby szans w otwartej konfrontacji. Możnaby jeszcze ją usprawiedliwiać, gdyby nie fakt że skoro uznała ich przeciwnika za aż tak potężnego wystawienie ich trójki przeciwko takiej istocie przeczyło rozsądkowi. Skoro zdołała nie tylko przejąć kontrolę nad orkami ale wyszkolić ich w sztuce wojennej to wątpliwe by trzech wysłanników kompletnie nieprzygotowanych do takiego zadania mogło jej zaszkodzić - byłoby to po prostu skrajną głupotą byłoby gdyby zostawiła lukę w swojej obronie. Być może gdyby dysponowali większym zasobem informacji to zadanie nabrałoby pozorów sensu; resztki swojego wizerunku Lith’ryia strzaskała jednak gdy zgodnie z jej rozkazem opuścili twierdzę. Osoba zgodnie ze złożoną przez nich przysięgą rozszcząca sobie prawo do wydawania im poleceń śmiała mieć do nich pretensje o to, że zgłosili się do niej po rozkazy, co w tej sytuacji było oczywistym posunięciem. Wędrowiec poczuł coś na kształt smutku - o ile w jego przypadku można mówić o podobnych emocjach. Zawiódł się na swojej przełożonej, o której do tej pory sądził że jak na istotę z powierzchni może być cokolwiek warta. W trakcie całej rozmowy gdy zacietrzewiona czarownica obrzucała ich obelgami Ulihion stał w milczeniu, nie zniżając się nawet by jej odpowiedzieć. Najwyraźniej po prostu nie wiedziała, że jeśli chciało się wymagać od innych najpierw trzeba było dać coś od siebie

Ponowienie ataku na twierdze zielonoskórych nie poszło do końca tak, jak trójka wysłanników mogłaby sobie tego życzyć. Owszem, pokonanie wrót dla całej ich trójki nie stanowiło większego wyzwania jednak alarm jaki to wywołało nieco przerósł ich początkowe założenia. Nawet dobrze zorganizowani i wyekwipowani orkowie nie stanowili dla nich zagrożenia, chociaż przytłoczeni ich masą nie mogli powiedzieć że walka była łatwa. Nawet Ulihion specjalizujący się w obronie nie był w stanie odeprzeć wszystkich spadających na niego ciosów, zielonoskórych było zwyczajnie zbyt dużo, jednak nie sądził by pozostałą dwójkę dało się teraz zawrócić. W końcu prąc cały czas do przodu zdołali przebić się do sali gdzie wcześniej rozmawiali z władcą marionetek, jednak tam spotkała ich niespodzianka. Istota ta zdołała po prostu ich teleportować, najpierw wyrzucając ich do czegoś przypominającego inny wymiar a następnie porzucając poza granicami twierdzy. Pierwszą wyjątkowo nachalną myślą Wędrowca było ,,a mógł zabić!”, istota bowiem która od tak sobie była w stanie tworzyć bariery i przenosić grożących jej przeciwników z dala od siebie dysponowała niepokojąco wręcz dużą mocą. Dlaczego zwyczajnie nie zabił trójki wysłanników skoro ich akcje mu nie odpowiadały? Wędrowiec nie potrafił tego zrozumieć. Nie było sensu szargać delikatnych nerwów wiedźmy by zdać jej raport, trudno było także znaleźć powód dla którego mieliby zostać dłużej w wąwozie. Czy skoro marionetkarz dysponował aż takimi możliwościami wykraczającymi poza prawa znanego Ulihionowi świata mieli jakiekolwiek szanse by zaszkodzić jego planom? Nawet jeśli jakimś cudem zdołają ominąć straż i faktycznie dotrzeć do prawdziwego serca orczej twierdzy nie będą mieli żadnych szans przeciwko komuś obdarzonemu takimi zdolnościami. Najsensowniejszym rozwiązaniem byłoby sprowokować konflikt pomiędzy nimi a którymś z pobliskich państw jednak sama wiedźma zaznaczała że ma w swoich planach miejsce dla armii Skumgarda więc jej zdziesiątkowanie w ten sposób nie byłoby zapewne zbyt korzystne. Nie mieli żadnego argumentu którego mogliby użyć w negocjacjach, nie mogli sobie pozwolić na wybicie zbyt dużej ilości orków oraz nie mieli szans w walce z ich przywódcą - wiedźma naprawdę wykazała się niezgłębioną mądrością wyznaczając im ten cel i zaopatrując ich w tak wiele potrzebnych informacji jednocześnie narzucając tak mało ograniczeń. Dodatkowo zielonoskórzy zdawali już sobie sprawę z ich obecności i o jakimkolwiek zaskoczeniu nie mogło być mowy, trudno więc było znaleźć jakąkolwiek możliwość działania w tej sytuacji. Widząc że Elard przygotowuje się do wykorzystania magii i z góry domyślając się jaki będzie tego efekt Ulihion zdecydował się opuścić tymczasem ich grupkę i przygotować małą zasadzkę na drodze którą orkowie docierali do twierdzy. Jeśli pojawi się oddział orków na tyle głupich by opuścić twierdzę wiedząc że kręcą się w pobliżu lub jadący w stronę twierdzy nie wiedząc o ich obecności planował zaatakować. Tym razem jednak zamierzał zrezygnować ze swoich zasad i wykorzystać do tego moc, by pojmać jednego z orków żywcem, najlepiej takiego który dowodzi oddziałem. Następnie związanego przyprowadzi do pozostałych i ponownie korzystając z mocy postara się przeskanować jego umysł w poszukiwaniu wszelkich przydatnych informacji
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline