Sprawa z elfami została załatwiona nieco inaczej, niż wyobrażał to sobie brodacz. Nikt nie stracił zębów, krew nie splamiła ziemi a łuki i zielone płaszcze pozostały całe. Cóż, niestety i tak bywa. Na słowa Hansa nie zareagował w żaden sposób, nie miał ochoty na dyskusje. Szczególnie z głupim człowiekiem.
Noc minęła spokojnie. Krasnolud wyspał się dość dobrze, wydarzenia dnia poprzedniego zmęczyły go nieco i spał jak zabity. Wyruszenie w dalszą drogę nastąpiło szybko, jednak sama podróż do miłych nie należała. Cisza. Wszędzie w około cisza. Nienaturalna i dziwna. Zupełnie tak, jakby oznaczała początek burzy.
Wiadomości dostarczone przez zwiadowców nie były zbyt pomyślne. Czekała ich ciężka praca w zagrożeniu. Krasnolud niechętnie wystąpił z karawany zgłaszając się do grupy, która ma oczyścić drogę.
-W końcu musicie mieć kogoś, kto jest silny. - mruknął krasnolud, poprawiając uchwyt na swojej prowizorycznej broni.
__________________ "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski |