Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2013, 17:22   #10
mirabelka166
 
mirabelka166's Avatar
 
Reputacja: 1 mirabelka166 nie jest za bardzo znany
- Nareszcie na lądzie! Na Sahirę, patronkę zbłąkanych dusz cóż to była za przeklęta podróż!
Skołatana upadłam na kolana i chwytając się za czoło próbowałam opanować zachwiany umysł. Kręciło mi się w głowie a w gardle zbierało na wymioty. Grunt pod stopami był jedyną rzeczą o jakiej myślałam podczas podniebnego lotu. Gdy ujrzałam oprószone mrozem wzgórza w mojej głowie zrodził się strach, a w żyłach niemal zastygła krew. Wstałam z trudem i chwiejąc na nogach rozejrzałam po okolicy. Na przodków…jak tu dziwnie…jak pusto. Zupełnie inaczej niż w naszym zakonie. To tak wygląda świat za murami? Od dziecka marzyłam żeby w końcu opuścić klasztor, zobaczyć jak żyją Ci zwykli, prości ludzie, którzy co siedem dni przynoszą nam jedzenie. Zazdrościłam im tej wolności. Tego że mogli robić co chcą bez konieczności pytania o wszystko przełożonej. Pragnęłam móc pójść z nimi, uwolnić się od wiążącej na każdym kroku etykiety. A teraz? Babciu ja chcę już wracać…Gdy powiodłam wzrokiem po swoich towarzyszach zrozumiałam, że otaczają mnie obce twarze. Jedyną bliską mi postacią był „wujo”, który przekonywał, że lot na wijoszponach będzie jedną z wielu atrakcji tej wyprawy. Ach, gdybym wiedziała, że te obrzydliwe gady tak mnie zirytują. Spokojnie…nie bądź ciotą. Nie będzie aż tak źle…chyba. Jejku…a jeżeli tu są dzikie zwierzęta?! Wdychając siarczyste powietrze dotknęłam dłonią swojej skórzanej torby, którą dostałam w klasztorze na przechowywanie drobiazgów. Gdy odsunęłam miedzianą klamrę poczułam kształt amuletu. Wyjęłam go pośpiesznie i wyrecytowałam ochronną inkantację. Na przedmiocie pojawił się magiczny, błyszczący glif. Ścisnęłam go dłonią recytując słowa modlitwy:
- Jaśniejąca Sahiro, patronko zbłąkanych dusz, bądź przy mnie w chwilach zwątpienia…
Mantrę przerwało dobiegające z oddali wycie wilków. Słysząc te paskudne potwory raptownie rzuciłam sakwę na zamarzniętą ziemię i spanikowana wywlekłam z niej wszystkie przygotowane wcześniej medaliony. Nie czekając chwili założyłam je wszystkie naraz obwieszając się jak noworoczna „choinka”. Nie ma się czego bać…to tylko wilki….one nic Ci nie zrobią - powtarzałam w myślach cała roztrzęsiona.
 
__________________
Mirabelka
mirabelka166 jest offline