Matylda Le Blanc
Na wspomnienie o podróży do Francji Matyldzie serce zabiło szybciej, a na policzkach wykwitł rumieniec. Starała się jednak ze wszystkich sił opanować i nie dać po sobie poznać jak bardzo cieszy ją powrót do ukochanej ojczyzny (choćby na chwilę) i uwolnienie się od coraz bardziej nużącej i melancholijnej Anglii. Nie wdając się w żadne zbędne dyskusje dygnęła jedynie przed panią Lajolais i pospiesznie wykonała swoje obowiązki. Po około godzinie wszystko było już przygotowane do drogi - zarówno pani Lajolais jak i powóz, chociaż ten ostatni łatwiej i szybciej było sprowadzić, niż uporać się z toaletą pani.
Podczas podróży przez Londyn Matylda zabawiała panią Lajolais błahą konwersacją, wolałaby jednak aby madame nie była tego dnia w humorze do rozmówek. Jej myśli krążyły wokół zupełnie innych tematów, niż herbatka u nowej przyjaciółki pani Lajolais i kolejne polowanie, na którym pani ma zamiar pokazać swój najnowszy strój, szyty przez wybornego londyńskiego krawca. Matylda wciąż wracała w myśli do tego, co ostatnio nurtowało ją najbardziej - powodu tak szybkiego wyjazdu z Francji, znaczenia tajemniczego puzderka i z kolei powodu tak nieoczekiwanej decyzji o tym, żeby wysłać ją samą z powrotem do Francji. Niepokoiło ją to, że w kraju może stać się niebezpiecznie - czyżby rodzina Lajolais była w coś wplątana, o czym ona nie miała pojęcia?
Po pewnym czasie powóz zajechał przed dom pana Baringa. Wysiadając za swoją panią Matylda zauważyła z pewnym zdziwieniem, że Anglia jest dziś wyjątkowo ładnie zalana słońcem. To obudziło w niej jeszcze większą tęsknotę za Francją i beztroskim, słonecznym domem, do którego już z pewnością nigdy nie wróci... Nie był to jednak czas na zagłębianie się w bolesnych wspomnieniach - pani Lajolais przynagliła ją spojrzeniem, dziewczyna więc z ledwie słyszalnym westchnieniem odwróciła twarz od słonecznej tarczy i ruszyła za nią na spotkanie z panem Baringiem. |