Aah... Bo za łatwo być nie może. Przeprawa w śniegu po kolana, z dodatkowym obciążeniem w postaci jakiejś pieprzonej skrzynki nie wystarcza? Muszą się jeszcze po ścianie z tym cholerstwem wspinać. Uśmiechnęła się do siebie spoglądając na Marisse, bardzo ją ciekawiło, w jaki sposób to chuchro pokona tą ścianę. - Ezechiel wejdziesz pierwszy i kto tam się jeszcze na szczyt spieszy. Później idzie skrzynia. Najlepiej ze dwie, trzy liny na nią poświęcić, żeby nie runęła z powrotem. - Poprawiła niesforne kosmyki kruczoczarnych włosów, które smagane chłodnym wiatrem wymsknęły się z uwięzi. Coś miała wrażenie, że panna egzorcystka będzie podróżować na górę tak jak przeklęty kufer.
__________________ Sore wa... Himitsu desu ^_~ |