Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2013, 19:28   #109
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Kiedy otworzyła oczy ponownie czuła się wyjątkowo słaba. Pomieszczenie było puste. I tym razem nie krępowały jej żadne więzy. Gdzieś, przez ścianę, słyszała stukanie maszyny do pisania. Rytmiczny i jednostajny rytm klawiszy uderzających o bęben
.
Przez chwilę zastanawiała się co się stało i co to za pomieszczenie, ale zaledwie w kilka sekund wspomnienia niedawnych wydarzeń powróciły falą. I ta twarz! Ta przerażająca twarz!

Tunia uniosła głowę dokładnie oglądając pomieszczenie, w którym się znalazła.W gardle czuła ucisk strachu.
Pomieszczenie było nieduże, ledwie klitka. Niski sufit, brzydki, pokryty siecią pęknięć i plamami wilgoci, zdawał się wisieć nad jej głową. Ściany wyglądały jeszcze gorzej. Farba odłaziła z nich płatami, niczym skóra z oparzonego. Wszędzie wokół dało się wyczuć zapach stęchlizny i pleśni.
Poza łóżkiem na którym leżała Tunia w małym pokoju nie było innych mebli. Nawet krzesła.

Stuk - stuk - stuk - stuk.

Klawisze maszyny do pisania zlewały się w jeden dźwięk. Ktoś, kto na niej pisał najwyraźniej miał sporą wprawę.
Spróbowała się poruszyć, sondując jednocześnie opatrunek czy jej rana nadal krwawi. Dotknęła delikatnie barku.
Opatrunek był solidnie założony. Ale ona była za słaba, by wstać.

Drzwi, małe, dobrze wkomponowane w ścianę, otworzyły się powoli. Stanęła w nich szczupła, wręcz wychudzona, ciemnowłosa kobieta o typowo semickiej urodzie.

- Nie wstawaj - szepnęła. - Pomogę ci. Chcesz wody? Czy musisz... no wiesz...

Tunia kiwnęła głową. Raz twierdząco, raz przecząco.
- Gdzie ja jestem? - spytała drżącym głosem - Kim ty jesteś?

- Im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz - odpowiedziała kobieta szeptem. - Nauczysz się tego szybko.

Ostre słowa zrekompensował oszczędny uśmiech.

- Najważniejsze, że odzyskałaś przytomność. Trochę to trwało. Wdała się gorączka i nie wiedzieliśmy czy uda się uratować ci życie.

Kobieta podeszła do Tuni. Oszczędnymi, wprawnymi ruchami patykowatych, wychudzonych dłoni, zaczęła oglądać jej opatrunki mrucząc coś przy tym w nieznanym Tuni języku, pewnie w jidisz.

Tunia była zdezorientowana i przerażona. Kim była ta kobieta? Co tak naprawdę widziała leżąc w gorączce? O co tu wszystko chodziło?

- Do czego wam jestem potrzebna? Czego ode mnie chcecie? - spróbowała jeszcze raz podjąć rozmowę
- Nie mam pojęcia - powiedziała ciemnowłosa spokojnym tonem. - Ja miałam ci tylko uratować życie. Myślę, że mi się udało. Ale powinnaś jeszcze kilka dni poleżeć. Tutaj jesteś w miarę bezpieczna.

Głowa Tuni opadła z powrotem na poduszkę.
- Dziękuję... - szepnęła - za twoją pomoc.... kimkolwiek jesteś.
Powiedziała tak, bo dziewczyna nie wydawała się być wrogo do niej nastawiona, ale w głębi serca czuła wielki niepokój. Pamiętała twarz kobiety, która zabrała ją ciężarówką spod tego domu w dzielnicy niemieckiej. Jej słowa i wyraz twarzy. Zimny i bezwzględny. Pamiętała również co powiedział o niej Stryjek. Dlatego bała się. Bardzo się bała. Nie wiedziała co stało się z resztą drużyny, gdzie wtedy zniknął Doktorek. Czuła się samotna i opuszczona. Z kącików oczu Tuni pociekły dwie gorące łzy.

- Czasami w życiu dzieje się tak, że nie mamy na nie wpływu - pocieszyła ją opiekunka. - Przyniosę ci wody. U nas się nie przelewa. Ale jakoś sobie damy radę. Nawet z tobą. Nie przejmuj się. Tylko nie krzycz, nie hałasuj. To nie jest bezpieczne dla nas i dla ciebie.

Tunia przymknęła oczy. I tak nie miała na tyle siły żeby próbować ucieczki. Ale jak tylko będzie bardziej sprawna... Nie mogła się przecież poddać. Była żołnierzem, byłą Polką!
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline