Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2013, 22:47   #4
Lakatos
 
Lakatos's Avatar
 
Reputacja: 1 Lakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znanyLakatos wkrótce będzie znany
Post wspólny z blazen

Dzień powoli ustępował nocy. W lesie zrobiło się na tyle ciemno, że dalsza wędrówka nie miała większego sensu. Trzeba było znaleźć jakie miejsce na nocleg i rozpalić ognisko. Z tym pierwszym nie było większego problemu. Za namową Sogarr’a zatrzymali się pod wielkim dębem. Jego rozłożyste konary wydawały się skutecznym schronieniem przed wciąż padającym śniegiem. Yash miał serdecznie dość kończącego dnia, dlatego z ulgą przysiadł pod drzewem i zaproponował.
- Może Milven poszedłbyś poszukać trochę drzewa na ognisko, zanim zrobi się całkiem ciemno?
- Zrobi się. Zaraz wrócę. - Odparł zadowolony chłopak.
Kiedy Sogarr zobaczył, że Milven się trochę oddalił od nich, zwrócił się do Njorda:
- No to może mi powiesz, skoro mamy razem podróżować. Skąd się znacie i kim w ogóle on jest? Jeśli oczywiście to nie tajemnica?
- Żadna to tajemnica. Znam chłopaka ze wsi, tej w której mnie teraz spotkałeś. A jest dokładnie tym, na kogo wygląda, młodym mężczyzną żądnym przygód, pełnym optymizmu i dobrej woli. To czego się raczej zauważyć nie da patrząc na niego, to to, że jego ojciec to głupiec - W głosie Njorda zabrzmiało echo gniewu. - Uważa, że nic się nie dzieje, myśli że to tylko zima. Próbowałem przekonać go, że idzie niebezpieczeństwo, lecz na nic. A ponieważ jest stary i poważany we wsi Wiena, pozostali postanowili mu zaufać.Wiedzie siebie i ich na zgubę. Dlatego właśnie powiedziałem, że powinniśmy wziąć Milvena z nami, myślę że w tych czasach armia Mance’a to najbezpieczniejsze z miejsc.
- Może i jego ojciec to głupiec, ale ludzie mieszkają tam wiosce od dziesięcioleci. Przetrwali już tam pewnie nie jedne złe czasy, więc nie dziwie się, że wcale się nie palą na iście na wojnę. A pomijając gdzie jest bezpiecznie, na pewno w wiosce jest cieplej. - Sogarr owinął się jeszcze szczelniej skórą wilka. - Żałuje, że nie zostaliśmy jeszcze jeden dzień dłużej, ale chyba tobie to ten mróz zbytnio nie przeszkadza? - Popatrzył na kowala, który wydawał mu się nie naturalnie lekko ubrany.
- Niespecjalnie, tu na południu jest całkiem ciepło. Ale skoro mróz ci doskwiera, to mogę oddać ci mój koc - Półgigant rzucił koc w kierunku swojego towarzysza - Trzymaj! może uda ci się nawet nim dwa razy owinąć.
Sogarr’owi nie trzeba było dwa razy proponować. Wziął z wielką chęcią koc od kowala i zapytał:
- Jak myślisz. Ile nam zejdzie czasu zanim dołączymy do Mance Rydera? - Spytał Yash. - Może rozsądniej byłoby poczekać na niego gdzieś bliżej muru, niż wędrować dalej na północ. - Wizja jeszcze większych mrozów przerażała Sogarra. Zastanawiał się jak musi być cudownie ciepło za murem? Jak wygląda świat bez śniegu?
- Myślę, że powinniśmy iść w jego kierunku, na pewno będzie stale rozsyłał zwiadowców, więc w ten sposób szybciej się dowiemy gdzie akurat jest.
- Nie wydaje się to głupie. Pewnie masz racje. A wracając do chłopaka, jeśli uważasz, że powinien z nami dalej podróżować, to ja nie będę oponował. Wygląda, że sobie poradzi w lesie. O, o wilku mowa. - Yash wypatrzył sylwetkę Milvena wśród drzew. Gdy chłopak wrócił z gałęziami i ściółką, Sogarr wziął się za rozpalanie ogniska. Drewno co prawda było mokre, ale miał w tym wprawę i po chwili można było ogrzać zmarznięte dłonie przy ogniu. Siedząc przy ognisku i zajadając się mięsem zająca, którego udało mu się upolować trzy dni temu, zastanawiał się czy nie powiedzieć swoim nowym towarzyszom o przepowiedni, która usłyszał od starej kobiet. Doszedł jednak do wniosku, że nie ma się co chwalić swoimi przewidzeniami innym. Jeszcze wzięliby go za wariata. Siedział zatem bez słowa i wsłuchiwał się w opowieść Njorda o olbrzymach i gigantach. Gdy kowal skończył chwalić się jak dostał naszyjnik z kłów mamuta, towarzysze ułożyli się do snu, a Yash stanął pierwszy na warcie.
 
Lakatos jest offline