Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2013, 00:12   #4
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Czy pamiętasz swoje wszystkie kłamstwa?


Miejsce, w którym znaleźli się Felicja i Konrad było nieprzyjemne. Napawało niepokojem. Pustynny krajobraz niknął w mroku i zdawał się nie mieć końca. Gdzieś w oddali majaczyły ciemne kształty pagórków. Było chłodno. Błyskawice raz po raz przecinały niebo. Nie zanosiło się jednak na deszcz, choć spękana ziemia pragnęłaby przyjąć kilka kropel wody. Zdecydowanie to miejsce nie wyglądało jak dziura w ziemi, ani opuszczona kopalnia.

Para mimowolnych towarzyszy ruszyła w stronę nieznanej osoby. Kiedy zaczęli się zbliżać, ze zdziwieniem dostrzegli, że postać z psem to mała, na oko sześcioletnia dziewczynka. Jasne włoski ostro kontrastowały z czernią jej sukieneczki. Cały czas była odwrócona tyłem, jakby nie słyszała nadchodzących osób. W wyciągniętej wysoko rączce trzymała kość. Pies - mieszany wilczurek - szczekał i skamlał. Próbował dosięgnąć kości. Normalnie sięgałby dziecku przynajmniej do pasa. To jednak nie był “normalny” pies. Jego tylne łapy były całkowicie powykręcane i sparaliżowane, a zad ciężko spoczywał na ziemi. Przednimi łapami ciągnął za sobą tułów i próbował się odpychać od ziemi.

Kiedy Felicja i Konrad byli już o kilkanaście kroków od dziewczynki, pies pochwycił ich zapach i zaszczekał radośnie. Patrzył wprost na Felicję i bardzo się ożywił, próbując podczołgać się do niej. Dziewczynka odwróciła się powoli i utkwiła wzrok w Konradzie. Na jej dziecięcej buzi malowała się marsowa mina. Nadolski znowu poczuł przeszywający dreszcz. Miał wrażenie, a raczej mgliste wspomnienie, że już gdzieś widział to dziecko.

- No jesteś wreszcie - odezwała się. - Miałeś być sam.

Konrad przez moment milczał, usiłując sobie przypomnieć, gdzie i kiedy widział właścicielkę psa. Mijał gdzieś na ulicy? Bo na pewno nie kopnął jej pieska. Tego był pewien. Prawdę mówiąc był niezbyt niemile zaskoczony tym, że się go tu spodziewano. Zaplanowane porwanie?

- Miałem być sam? - spytał. - Dlaczego? I dlaczego niby miałem tu się zjawić?

- Jak to dlaczego? Jesteś kłamcą. Wstrętnym kłamczuszkiem. Wszyscy wstrętni kłamcy w końcu tu trafiają. Nie pamiętasz Konradzie? Nie pamiętasz mnie? - Dziewczynka przekrzywiła główkę na bok. Wydawała się nieco zasmucona.

Kłamca, to może, ale żeby wstrętny? To już była przesada - pomyślał Konrad. Byli gorsi od niego. Dużo gorsi. I jakoś żadnego tu nie widział. Chyba że Felicja? Ale ona ponoć znalazła się tu poza planem... Spojrzał na moment na stojącą obok dziewczynę, a potem przeniósł wzrok na właścicielkę psa.

Zdeformowany mieszaniec łasił się do Felicji. Kobieta na pierwszy rzut oka rozpoznała, że pies musiał zostać porządnie pobity lub potrącony przez samochód i pozostawiony na pastwę losu. Źle zrośnięte kości sprawiały mu ból przy każdym poruszeniu. Był też nieźle wygłodzony. Poczuła narastającą wściekłość. Jak można było do tego doprowadzić? Trzeba pomóc temu biednemu stworzeniu, które cierpi przy każdym kroku!

- Wydajesz mi się jakaś znajoma - Konrad kontynuował rozmowę. - Być może faktycznie kiedyś się spotkaliśmy. Ale nie pamiętam, w jakich okolicznościach.

Dziewczynka uśmiechnęła się tajemniczo, ale w jej oczach zaiskrzyła złość. Najwidoczniej krótka pamięć Konrada musiała ją urazić. Przez chwilę zwlekała z odpowiedzią, ale wreszcie zdecydowała się powiedzieć:

- Jestem twoim pierwszym kłamstwem, Konradzie. To ty mnie stworzyłeś. Jestem twoim najdoskonalszym kłamstwem. To przez ciebie tu jestem! I gniję w tym przeklętym piekle! Nie pamiętasz? Nie pamiętasz jak mi obiecywałeś, że zawsze będziemy razem? A teraz śmiesz przychodzić tu razem z nią?! - ze złością wskazała na Felicję. - Po co się tu pchałaś, bohaterko?! Wszystko psujesz!

*

Kraków, 30 lat temu

Czuł się taki samotny. Nikt nigdy nie miał dla niego czasu. Nikt nigdy się nim nie interesował. Musiał coś zrobić, teraz, natychmiast!

- Konrad! - głos matki. Była bardzo zła. - Konradzie, pozwól! Kto rozbił wazon babci Alicji?
- Nie wiem...
- Konrad, dobrze wiesz, że to była pamiątka! Jeśli się przyznasz, kara nie będzie surowa.
- To ona...
- Ona? Kto? Konrad! Powiedz prawdę!
- Moja przyjaciółka, Layla. Ona rozbiła wazon babci.

Wtedy, gdy pierwsze surowe klapsy spadły na jego pupę, zobaczył ją po raz pierwszy. Naprawdę ją zobaczył.

 

Ostatnio edytowane przez Milly : 25-03-2013 o 00:21.
Milly jest offline