W końcu przebrnęły jakoś przez długie korytarze i dotarły do gabinetu Leny.
- Pani doktor - do gabinetu zajrzała jedna z pielęgniarek - doktor Waliński prosił, żeby pani do niego zajrzała jak się pojawi.
- Dobrze siostro, dziekuję. Jest u siebie?
- Tak, dopiero skończyliśmy obchód.
Lena przebrała się w fartuch, wzięła Maję na ręce i jakiegoś pluszaka, którego dziecko przyciskało do buzi i przeszły obydwie na drugi koniec oddziału chirurgii dziecięcej. Tam właśnie urzędował Antek.
- Heeeej maleństwo - mężczyzna podszedł do Leny i leciutko dotknął policzka Majki - co tam masz? - potem spojrzał na przyjaciółkę i spytał - Co z nią? Co się stało? Lena pokręciła niespokojnie głową.
- Sama nie wiem Antek. Mama wezwała mnie, kiedy odkryła, że mała gada przez sen w jakimś obcym, dziwnym języku... - a widząc zdumienie Walińskiego dodała - wiem, że to brzmi obłędnie, ale mam nagranie na komórce i potrzebuję twojej opinii. Coś jest nie tak, obawiam się najgorszego.
- Podejrzewasz nowotwór? Daj spokój Lena, pokaż mi ten film, a potem pogadamy, ok? Może to nic poważnego, słyszałem o przypadkach lunatykowania u dzieci. Zachowywały się wtedy jakby z kimś obcowały, rozmawiały. Nie zakładajmy od razu najgorszego. Lena przysiadła ciężko na krześle przy biurku i wyjęła z kieszeni telefon aby po chwili podać go przyjacielowi.
- Sam zobacz... chcę zbadać Maję od a do z. Strasznie się boję Antek. Pomożesz mi?
Mężczyzna spojrzał na Lenę i powiedział:
- To chyba jasne?
Potem włączył film...
__________________ Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają! |