"Uwielbiam takie sytuacje, mistrzu... znowu nastał czas walki, a ja jestem bezbronny... po raz kolejny." pomyślał Rimini, chwytając dziewczynkę i zarzucając ją sobie na ramię. Ktoś musiał zadbać o bezpieczeństwo tego dziecka, a nie sądził, żeby tej zbieraninie wpadł do głowy pomysł, by myśleć o tym w chwili ostatecznego kryzysu. Poza tym, on stał najbliżej...
Rimini był SOLDIER już bardzo długi czas i jego umiejętności zawsze ratowały mu życie w niebezpiecznych chwilach takich jak ta. Czuł w swoim ciele przyjemny ciężar oddziaływania materii, ale nie chciał jej jeszcze wykorzystywać, pozwoli sobie ją zebrać mocniej, bardziej... bardzo niepokoiło go, że w tym świecie jego ciało działa tak wolno. Materia zawsze wydzielała się wydajniej...
- Ruszajmy! Dalej, bando! Za mną przez las!- Machnął ręką, wskazując ścieżkę.- Jeśli pobiegniemy, powinniśmy zyskać kilka metrów zanim to bydle zabije tego głupca... i pożre jego zwłoki.-
Rimini był realistą, jeśli ten mroczny kocur był rzeczywiście tak niebezpieczny, na jakiego wyglądał, ich przypadkowa ariergarda nie miała wielkich szans na przetrwanie.
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!"
~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |