Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2013, 23:13   #15
Miriander
 
Miriander's Avatar
 
Reputacja: 1 Miriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie cośMiriander ma w sobie coś
Wszystkie wasze wypowiedzi są bardzo na miejscu, w końcu, nie od dziś powtarza się "mniej znaczy więcej". Z każdą z nich zgadzam się, choć myślę, że jednak warto troszkę rozwinąć o estetyce gore/ero-guro. Filmy gore, szczególnie te wcześniejsze, są kinem ekstremalnym - w np. takim "Cannibal Holocaust" są sceny autentycznego mordowania zwierząt. Samo to jest czymś obrzydliwym, skrajnie nieprzyjemnym w oglądaniu. Reżyser nie zaprzestaje jednak na tym - pokazuje długie sceny tortur, gwałcone kobiety, ucinanego członka itp. To o zawartości, dla wielu wysoce nieetycznej i przesadzonej.
Zwróćmy jednak na niejako "obudowę" filmu, który składa się z dwóch części - jedna przedstawia wyprawę badaczy do dżungli amazońskiej, druga - odtworzenie "znalezionych" kaset które przedstawiają wyprawę do wioski kanibali i najpierw ekscesy "cywilizowanych ludzi", a potem ich brutalną śmierć.
Film ma zadatek (do oceny - czy słabiutki, czy silny) moralizatorski - ma przedstawić zderzenie kultur i postawić pytanie widzowi - kto był bardziej brutalny i mniej "cywilizowany"? Epatowanie skrajnymi treściami ma za zadanie pozostawić widza nieobojętnym, zszokować, zmusić do reakcji. Podobna rzecz ma się z innymi filmami, jak choćby niesławną trylogią "August Underground", która zdaje się przekraczać wszelkie granice brutalności. Brutalności i przemocy, na które składają się nie tylko oczywiście krew i wnętrzności, ale ponury klimat tworzony przez obskurne miejsca, dialogi i charakteryzację, obecność skrajnych fetyszy seksualnych i fekaliów.

Do czego zmierzam - nie wydaje mi się, by groza w filmach gore pochodziła z samej estetyki - Cannibal Holocaust wielu nie przeraża. Gore przeraża, gdy umiejscowimy je w kontekście, gdy widząc "taśmę nakręconą przez dwóch pijanych psychopatów" zaczniemy zastanawiać się np. nad zasadnością kary śmierci.
Jeszcze kończąc muszę wspomnieć, że gore gore nie równe - filmy azjatyckie pokazują przemoc w bardzo charakterystyczny sposób, często groteskowy, a często również niesamowicie nieprzyjemny. Mam tutaj na myśli doskonały choć zupełnie pokręcony film "Oldboy", który choć gore nie jest i "wyczernia" obraz zaraz przed brutalną sceną, wręcz epatuje przemocą która trafia do widza. Więc na pytanie: Gore czy nie gore? Odpowiadam:

Tak, jeśli godzimy się na tę tematykę i jeśli ma ona ręce i nogi.

P.S. Jestem za to przekonany, że gore nie należy do formy pisanej, lecz do obrazu. Światłocienie, filtry, odpowiednia muzyka, tempo - po prostu tekst tego nie ma, więc autorzy muszą wybrać sobie inny sposób na wywołanie w czytelniku niepokoju IMHO nawet komiks/manga może być w estetyce gore, jednak książka - niet.
 
__________________
Sierściuch i komenty!
Miriander jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem