Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2013, 10:27   #11
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację
Bagdad przywitał ich koszmarnym upałem i palącym słońcem. Po chłodzie Londynu, czy Paryża tutejszy klimat był wręcz zabójczy. Dzięki uprzejmości kapitana Radclifa zostali wyposażeni w menażki i świeżą. Po krótkiej naradzie grupa postanowiła się podzieli i z miejsca rozpocząć poszukiwania sir Woolleya.
Kapitan Radclif postarał się także aby odwieść ekipę ratunkową do miasta, a później do podmiejskiej rezydencji archeologa.

Przed hotelem “Imperial” przewijał się gęsty tłum zarówno gości, jak i miejscowych. Przyjezdni próbowali dostać lub wydostać się z hotelu, a miejscowi z typową dla mieszkańców tego regionu, natarczywością oferowali swoje usługi. Czy to była możliwość podwiezienia, noszenia bagażu, czy też sprzedać niezbędnego w tym klimacie sprzętu, wszystko było przedstawiane z tak samo wielkim entuzjazmem, krzykiem i napastliwością.
Przed “Imperialem” wysiedli Laura Woolley, Richard Sharp. Gdy miejscowi spojrzeli, że ta dwójka przyjechała wojskowym samochodem, żaden z nich nie odważył się podejść do nowych gości.
Kapitan Radclif zasalutował na pożegnanie i przebijając się wolno przez gęsty tłum ruszył dalej.

Hotel “Imperial”
Hotel “Imperial” był nie tylko największym hotelem w mieście, ale także jednym z największych budynków w całym mieście. Wybudowany w typowym kolonialnym stylu stanowił wyraźny dowód potęgi i dominacji imperium brytyjskiego na tych terenach.
Przestronne foyer, którego podłoga wyłożona została lśniącymi marmurami, zapełnione było przez wielu gości. Większość z nich skupiona była wokół kontuaru recepcji, a pojedyncze osoby siedziały na skórzanych fotelach ustawionych po prawej stronie w pobliżu schodów.
Szybki rzut oka pozwolił stwierdzić, że większość z tych osób, to dziennikarze z całego świata, którzy w poszukiwaniu sensacji przybyli do Bagdadu, by na miejscu zbierać informacje sensacyjnym zniknięciu znanego archeologa.
Wystarczyło tylko nadstawić ucha, by bez konieczności zdradzania zainteresowania tematem zebrać informacje.
Kierownik recepcji poinformował wszystkich, z uprzejmością nie znosząca sprzeciwu, że sir Woolley nie mieszka już w tym hotelu, a kierownictwo nie ma nic do powiedzenia w sprawie jego zniknięcia. Wszystkie niezbędne informacje zostały przekazane policji i odpowiednim władzą i na tym sprawa została zamknięta.

Grupa oddaliła się od recepcji i przysiadła na chwilę, by się naradzić. Nie minęła nawet minuta, gdy podszedł do nich miejscowy chłopiec o śniadej cerze i przenikliwych oczach. Ubrany był w stój boya hotelowego, ale bystry obserwator w mgnieniu oka zauważał brak butów i zdecydowanie za długie spodnie, które chłopak przydeptywał piętami.
Richard Sharp chciał już przegonić żebraka podającego się za pracownika hotelu, ale usłyszał słowach chłopakach i się wstrzymał.
- Ja panią znać. Ja znać pani ojca. Ja mieć wiadomość od niego. - chłopiec z wyuczonym gestem wyciągnął dyskretnie dłoń w stronę Sharpa. Ten spojrzał tylko na kątem oka na Laurę i wcisnął w dłoń chłopaka banknot.
W odpowiedzi chłopak przekazał kobiecie pognieciona i kopertę, po czym ukłonił się i zniknął.

“Abdullah ill Hassan. Ummal Street 11.

Zapytajcie o wujka Rashida.”


Wiadomość była niezwykle lakoniczna i choć pismo było bardzo poszarpane, co wskazywało na pośpiech, to nie ulegało żadnych wątpliwości, że liścik napisał sam sir Woolley.

Rezydencja
Posiadłość sir Woolleya znajdowała się kilka kilometrów od miasta i dojazd do niej nie był ani prosty, ani łatwy. Na wyboistej drodze samochód co i rusz podskakiwał i kołysał się, przyprawiając pasażerów o ból głowy i żołądka.
Po około godzinnej jeździe w palącym słońcu i kurzu, grupa dotarła w końcu na miejsce.
Przed nimi znajdował się rozłożysty, piętrowy dom, a właściwie willa, która zapewne jeszcze nie dawno należała do jakiegoś tutejszego szejka.
Dom otoczony był z jednej strony gajem oliwnym, a z drugiej otwartą pustynią od której co i rusz wiatr przynosił rozgrzane powietrze. Tuż za bramą wjazdową znajdował się niewielki staw.
Posiadłość wyglądała na opuszczoną, gdyż żaden służący sir Woolleya nie wyszedł im naprzeciw, a przecież silnik samochodu słychać było z odległości kilku mil.
Żołnierz oddelegowany do prowadzenia samochodu, powiedział:
- Z tego, co wiem to dom został zabezpieczony przez policję i zamknięty. Wszystkie cenne rzeczy zostały przekazane do depozytu.
W tym momencie doktor Bucket i Malcolm Ross coś dostrzegli, choć patrzyli w zupełnie innych kierunkach.
Doktor Bucket spostrzegł, że w jednym z okien na piętrze poruszyła się zasłona. Natomiast Malcolm Ross zauważył tył samochodu wystający zza rogu muru otaczającego wille.
Wyglądała, więc na to, że ktoś podobnie jak oni postanowił sprawdzić dom znanego archeologa.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline