Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2013, 20:18   #20
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/v/If3wzG43PD8?hl=pl_PL&version=3[/MEDIA]

To nie tak miał skończyć się czas
Obiecał trwać, lecz zadrwił i zgasł.



Lena i Piotr

Mimo że była lekarką, Antek poprosił, by zaczekała na korytarzu. Zdawał się jej wierzyć i traktować sprawę poważnie. Jednak jej widok bardzo rozpraszał Maję, nie chciała słuchać obcego pana. Dopiero gdy Lena wyszła i nakazała córeczce być grzeczną, można było przeprowadzić badania.

Lena stała teraz na korytarzu, z napięciem wpatrując się w drzwi sali, za którymi pracował tomograf. Była tak skupiona, że nawet nie zwróciła uwagę na mężczyznę, który jej się przypatrywał. Piotr spoglądał na wcale niebrzydką panią doktor i zastanawiał się co robić. Zapewne ozdóbki, która go interesowała, kobieta nie miała przy sobie, a zatem… będzie ją śledził do domu? Nim odpowiedział sobie na to pytanie, na korytarzu - który był raczej opustoszały - potrącił go jakiś gostek w kapturze na głowie.

-Ej!

- Jeszcze mi podziękujesz
- po szoku, jaki wywołało pchnięcie nożem w bok, Paluch nie był potem pewien, czy usłyszał te słowa. Sprawny cios rękojeścią ostrza w krtań odebrał mu na kilka chwil mowę.


Napastnik tymczasem oddalił się pospiesznie, a kiedy mijał Lenę , bezczelnie klepnął ją w pośladek.

- Pani jest lekarką? Tamten człowiek chyba potrzebuje pomocy - wskazał na słaniającego się Piotra i biegiem ruszył przed siebie.



Adam


Adam zamrugał oczami. Siedział przy stoliku z łokciami opartymi o blat, dłonie trzymał przyciśnięte do skroni. Kiedy rozejrzał się dookoła, napotkał wzrok małej, roześmianej dziewczynki, w różowej sukieneczce, która siedziała na dziecięcym krzesełku przy stoliku swoich rodziców. Poza nią nikt nie zwracał uwagi na Molińskiego.
Odruchowo rozejrzał się, by odnaleźć tamtą parę - Karola i Paulinę. Dostrzegł ich kilka stolików dalej. Siedzieli razem i śmiali się serdecznie jak na wzorowe małżeństwo przystało. Nic nie wskazywało na rozpoczęcie akcji porodowej.

- Pobudka, królewiczu. Gra się rozpoczęła. - usłyszał za swoimi plecami.

Znów rozejrzał się, ale zobaczył jedynie plecy oddalającego się kelnera. Czy to on powiedział? Adam nie miał nawet pewności czy głos, który usłyszał należał do kobiety, czy do mężczyzny. Niepewny co dalej zrobić, zaczął zbierać karty Tarota. To dziwne, dłonie wciąż go piekły - tak jak we śnie.

- Drodzy państwo! - jakiś mężczyzna próbował przebić się głosem przez panujący gwar, miał na sobie szykowny, granatowy garnitur - Prosimy o uwagę! Doszło do wycieku gazu w instalacji. Prosimy bez paniki wstać ze swoich miejsc i opuścić lokal. Nie muszą się państwo przejmować rachunkami, po prostu prosimy o spokojną ewakuację…

Rozległo się nerwowe szuranie krzeseł. Płacz dziecka rozległ się jak na zawołanie.


Cyprian

Zajęli miejsce przy jednym z wolnych stolików. Ruch tego dnia był stosunkowo niewielki jak na cukiernię o tak dobrej renomie.

- Co zamówisz, co zamówisz? - dopytywał się rozemocjonowany satyr. Usiadł na krześle i wiercił się z niecierpliwością, chłonąc scenerię dookoła.

- Na pewno kawę…

Cyprian sięgnął po kartę menu, by zdecydować czym też osłodzi sobie gorzki napój. Towarzyszący mu chłopczyk nie należał jednak do cierpliwych.

- Tak bez ciasteczka? Stary, jesteś strasznie nudny!
- Nie dałeś mi dokończyć zamówienia.
- No to ruchy... zamów sobie dwa ciastka. No i pamiętaj, że obiecałeś mi laski. Jak nie będzie lasek, to Cię pożrę.


Dlaczego Cyprian miał zamówić dwa ciastka? Czyżby jego fantastyczny towarzysz zamierzał tez poczęstować się wypiekiem? Czy był do tego w ogóle zdolny?


- Zaczekajmy na kelnerkę…
albo starą dewotkę
- No i co dalej? Masz metodę podrywu?
- Oczywiście na… a czemu ja Ci w ogóle mam coś mówić? Jeśli chcesz żebym pokazał Ci jak podrywać panie albo zamówił ciastko, najpierw ty mi coś powiedz?
- Hmpf!
- chłopiec naburmuszył się, ale widać perspektywa słodyczy damskiej lub gastronomicznej była dlań zbyt kusząca, by odpuścić - Co Ci mam powiedzieć, ponuraku?
- opowiedz mi o znikających ludziach…
- Ale że co? Ludzie ciągle znikają!
- Nie tak, jak brat Franciszek.
- Aaaaa do tego pijesz. No chyba nie powinienem… jakie zamówisz ciastko?
- jakie będziesz chciał.
- Mhm… bo wiesz, śmiertelni generalnie powinni trzymać się swojego świata i pewne sprawy nie są dla was… dotkniesz jej piersi?
- Najpierw odpowiedz.
- Cyprian był nieugięty.
- No dobra! No to widzisz, tak jak was tam uczą - są różne wymiary. Są ci dobrzy i ci źli, choć tak na dobrą sprawę na jedno wychodzi. To jak konflikt między Rosją a Chinami, czaisz? Każdy mówi, że to on jest wybawicielem. No ale są też siły pośrednie. Najwięcej energii macie wy, śmiertelnicy, dlatego tak nas interesują wasze grzeszki i dobre uczynki, bo z tego walczące strony czerpią moc. Są jednak tez inne… byty - jak wy to mówicie - które nie stoją po żadnej ze stron konfliktu. Takie byty sobie egzystują w swoim wymiarze, a jak im się nudzi, to próbują przejść do innego. Czasem taki byt nadaje sobie misje czynienia dobra lub zła i wtedy chce do was. W każdym razie tak chyba było z twoim kumplem. Jednak o materię bez duszy wcale nie łatwo, żeby je zasiedlić. Jest kolejka… chyba, że ma się kartę VIP-a. Franek kartę miał, ale ci ją dał i plask! - satyr klasnął w dłonie - Jego licencja pobytu na ziemię została zerwana. Chłopak musiał wrócić do swoich, a materia do… o kurwa!

Maluch wyraźnie się zaniepokoił, po czym jeszcze szybciej niż zakonnik rozpłynął w powietrzu.

- Dzień dobry - do Cypriana podeszła tymczasem kelnerka - Czy mogę przyjąć zamówienie?

Dziwne, mężczyzna nie kojarzył tej pracowniczki, a przecież zapamiętałby takie… oczy.



Aniela


Jak mawiała jej babcia: plan planem a jego realizacja to zupełnie inna para kaloszy. Kiedy Aniela zjadła upragniony ciepły posiłek, na który składał się rosół i domowej roboty gołąbki oraz wyjaśniła zmartwionej mateczce powody podjętej decyzji, zadzwonił telefon domowy.

- Do ciebie - powiedziała krótko mama Anieli, podając jej słuchawkę. Wyglądała na zmartwioną, jednak taką minę miała od kiedy tylko córka oświadczyła, że chce rozpocząć prace w innym mieście.

- Halo? - usłyszała znajomy głos - Kochanie, słyszysz mnie?
Tomasz!
- Kochanie ja… ja nie chcę żebyś jechała. Jesteś moim słoneczkiem. Ja wiem, że to nie twoja wina… - bełkotliwy głos wskazywał na sporą ilość procentów w krwi mężczyzny - Damy radę… zawsze dajemy, nie? Zaadoptujemy jakiegoś murzynka z Haiti, chcesz? Ja nie mam nic do czarnych. Skarbeczku… proszę… tylko nie wyjeżdżaj… nie mam nawet na czynsz bez ciebie… będziemy jeszcze szczęśliwi, zobaczysz? Wróć do mnie, kochanie… kwiatuszku… hik! Zrobię ci masażyk... ciałka...całego!


 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline