Lens zerknął po tych wszystkich osobnikach, którzy jak i on zjawili się w Klinice Snów.
~Będzie wesoło~ przeszło mu przez myśl, szczególnie jak będą tak szurnięci, jak i Johnny. I właśnie Johnnego, klepnął po ramieniu… - Za pewne tak będzie - odparł mu z uśmiechem. - Mam tylko nadzieję, że do brody swej nie jesteś zbytnio przywiązany, bo tamta paniusia mówiła mi, że obcinają je pierwszego wieczoru. A… właśnie… paniusia… - nie czekając w ogóle na reakcję Johnnego, podpisawszy papier, wstał i ruszył do kobietki, by wręczyć jej go. Przy okazji miał zamiar oczywiście troszeczkę pobajerować. Wszak dzień bez bajerki, dniem straconym. Nie rozmawiał o niczym szczególnym, prócz tego, jakaż ona piękna i powabna. Niestety musiał na chwilę przerwać, gdy Tanner przylazł zadawać całą masę nieistotnych, jak dla Lensa, pytań. Na szczęście co się odwlecze, to nie uciecze. Dziwak w końcu pójdzie... |