Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2013, 21:22   #20
villentretenmerth
 
villentretenmerth's Avatar
 
Reputacja: 1 villentretenmerth nie jest za bardzo znanyvillentretenmerth nie jest za bardzo znanyvillentretenmerth nie jest za bardzo znany
Dopijając kawę wertowałem do końca wyniki badań. Wczoraj śniła pływaczka stylem klasycznym, za dwa miesiące czekają ją eliminacje do igrzysk olimpijskich. Badanie zlecił jej psycholog sportowy. wyciągnąłem kartkę i zacząłem notować.
Magister James całkiem fachowo, no bo nie bez wprawy wyciągnął ze sportsmenki wszystkie interesujące mnie informacje. Na początku badania magister wprowadził do krwiobiegu badanej 1,5ml Y2Z. Ta dawka powinna działać na badaną przez 4 godziny. Do tego czasu wątroba powinna całkowicie wyczyścić wszelki ślad po specyfiku. Spodziewany wynik: intensywne i kolorowe sny... Tymczasem przez cztery godziny "koszmaru" jak to nazwała badana przebiegały na wpatrywaniu się w okrągłe akwarium, w którym pływał homunculus o wyraźnych cechach rybich. Akwarium i embrion zapewne związane są z tęsknotą do życia płodowego - pomyślałem.
Po czterech godzinach maszyna wstrzyknęła B26. Środek, który powinien dać uspokajające, leniwe sny. I tym razem, zapiski z wywiadu mnie zdziwiły. Badanej śniło się wielkie puste miasto. Padał deszcz, a dziewczyna czuła każdą krople na swojej twarzy, przemoczone ubranie, dotknięcie muru na opuszkach palców. Badana śniła że szła przez uliczki miasta, a na burzowym horyzoncie wiła się jak wąż góra. W blasku odległego pioruna badanej wydawało się, że góra posiada skrzydła.
Celem eksperymentu miało być zbadanie kondycji psychicznej badanej, odporności na spadki euforii. Jednak sny odbiegały od oczekiwanych. Zastosowane środki miały określone właściwości. Coś było nie tak.
- Panie magistrze?
- Tak?
- Czy do wczorajszych badań użyliśmy starych ekstraktów?
- Nie, najświeższych... wyprodukowanych na bieżąco tej samej nocy.
- To dziwne, wyniki mi się nie zgadzają.
- Elektrownia wczoraj dzwoniła, klinika miała jakieś problemy z dostawą energii.
- Rozumiem.
To było bardzo proste wytłumaczenie. Spadki napięcia zaburzyły destylacje wyprodukowanych płynów.
- Musimy zutylizować całą partię wyprodukowaną wczoraj. Wszystko jest z defektem. Pewnie chłodnica odmówiła pracy na parę minut.
- Rozumiem profesorze - odpowiedział nie odwracając wzroku od ekranu komputera.
- Wiesz co robić, przejdę się do dr Corbitt wywiedzieć się dokładnie o co jej chodzi. Dziś sobie poradzisz w laboratorium - przerwałem, bo wydało mi się, że zaczynam mówić jak nadopiekuńczy rodzic do dziecka zostawionego samego na noc.
- Tak jest.
Twarz mojego laboranta wydawała się niewzruszona. Moja już nie, kawa wzywała. Napisałem w aktach sportsmenki "konieczność powtórzenia badań" i odrzuciłem na brzeg biurka. Laborant sprężyście wstał i wrzucił je w odpowiednią przegródkę akt.
Wstałem by udać się do toalety i przechodząc koło biurka Jamsa rzuciłem okiem na jego kosz na śmieci. Leżała tam stłuczona fiolka. Dostrzegłem na etykiecie napis Y2... możliwe, że niesłusznie posądzałem Smitha o kradzież... może po prostu stłukł fiolkę. Nie mam innych podstaw do nieufności wobec współpracownika. Otworzyłem drzwi i coraz szybszym krokiem pędziłem do toalety.
Gdy wyszedłem, a tempo posiedzenia nie było takie jak za młodu natrafiłem na wymowne spojrzenie dr Corbitt.
- Już pan czeka profesorze.
- Zawsze do pani usług - uśmiechnąłem się zmieszany.
- Pokój 6, 7 i 8. Ja będę w 9tce, 10tce, lub 11tce jakby co.
Gestem oddzieliła trzy osoby, które mi przydzieliła. Zmieszanie zniknęło z mojej twarzy. Zastąpiła je rutyna i znudzenie. Również gestem wskazałem próbie badawczej miejsce badań.
Podświadomość sygnalizowała mi, że coś jest nie tak, że o czymś zapomniałem. Podlałem kwiatki, wyłączyłem piekarnik, wyłączyłem żelazko?
 

Ostatnio edytowane przez villentretenmerth : 03-04-2013 o 21:28.
villentretenmerth jest offline