Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2013, 22:42   #38
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Kto gdzie:
http://i45.tinypic.com/k0oojr.jpg (Joshi i Johnny są blisko Nelsona na parterze)

Otto:
Dość późno w środku nocy odczułeś, że coś jest nie tak. Coś jest bardzo nie tak. Smith jest martwy w twoim laboratorium. Zarżnięty jak świnia przez zakrzywione ostrza szalonych kultystów. W momencie, gdy naszły cię te dziwne i koszmarne fantazje powietrze lekko zadrgało w twoim laboratorium dokładnie w momencie, gdy Lens i Mike poderwali się w łóżku z krzykiem machając do okoła rękami. W tym samym czasie linie poligrafu wyrównały się w przypadku Tannera. Tak jakby umarł...

Tanner:
Twoja mała prowokacja nie udała się, więc położyłeś się do łóżka. Nie zasnąłeś. Otto próbował cię uspokajać, ale z łatwością wygrałbyś z nim w tym momencie w potyczce słownej. Nie walczyłeś jednak teraz. Jeszcze. Noc mijała spokojnie. Leżałeś w ciemnościach zastanawiając się nad wszystkimi informacjami jakie do tej pory zebrałeś. W lekkim świetle tu panującym zauważyłeś jakiś dym... albo nie... jakby gorące powietrze zafalowało. A chwilę później dobiegł do twoich uszu krzyk Lensa i Mika. Zerwałeś się z łóżka zrywając równocześnie wszystkie kable. Twoje serce bije jak oszalałe. Strach, pierwotny strach, którego po prostu nie wytrzymałeś i jakby zaprogramowany poderwałeś się na równe nogi. Falowania powietrza już nie dostrzegasz, nie jest wcale tutaj gorąco, nie czujesz żadnego gazu, ale przez chwilę... coś się działo tutaj. Coś bardzo złego.

Mike:
Zjeżdżałeś windą co raz niżej i niżej... wyjrzałeś na zewnątrz przez wąską szparę między drzwiami. Zobaczyłeś gromadę wijących się węży. Chwilę później znalazłeś się w pokoju snów... obudziłeś się. Z krzykiem. Twoje serce wali jak oszalałe. Chyba jest gorzej niż wcześniej z twoimi snami. Kontynuujesz spanie? (nie zerwałeś kabli) Czy wołasz jednak o pomoc?

Lens:
Była tylko jedna gorsza wizja w tym koszmarze niż bycie zakopanym żywcem... to, że coś zaczęło otwierać trumnę, w której siedziałeś i nagle sobie zdałeś sprawę, że to było całkiem bezpieczne miejsce w odróżnieniu od tego co zaraz zobaczysz. Coś bardzo nieludzkiego. Coś bardzo obrzydliwego. Obudziłeś się z krzykiem. Twoje serce wali jak oszalałe. Chyba jest gorzej niż wcześniej z twoimi snami. Kontynuujesz spanie? (nie zerwałeś kabli) Czy wołasz jednak o pomoc?

Luke:
Śnisz. Koszmary zmieniły się w zwykłe sny mieszając się ze sobą.

Jones:
Węże? Węże są tutaj! Obudziłeś się w pokoju snów przypięty kablami. W słabiutkim świetle, które tutaj panuje zobaczyłeś jak nie tylko rusza się podłoga, ale i ściany. To jest naprawdę obrzydliwe. Wezwałeś doktor Corbitt. Otworzyła drzwi i pozwoliła wężom zalać również laboratorium. Wydaje się, że jej nie atakują. Pyta czy czegoś nie potrzebujesz.

Johnny:
[odpowiedz na poprzednią sytuację]

Gambit:

Coś zaczyna się psuć z konstrukcją snów. Czy próbujesz przejąć kontrolę? Informujesz innych, którzy chyba tego nie widzą? Próbujesz wybudzić się? Tutaj spokojnie możesz popełnić samobójstwo, żeby obudzić się... ale plusa byś miał naprawiając wszystko w trakcie. Czujesz obecność kogoś jeszcze w tym śnie... jakby o jedną czy dwie osoby więcej. Nikt oprócz ciebie na to wszystko nie zwraca uwagi.
 
Anonim jest offline