Grupa podzieliła się na 2 cz. Dwóch wojowników starało się zatrzymać bestię na tyle by pozostała część zdołała wyjść z lasu. Walka była zacięta i niepewna. Po całym lesie rozchodziły się grzmoty błyskawic i trzask walących się drzew. Później nastała cisza. Długa i zajmująca cisza.
Uciekającej grupa biegła przez las. Nie zważała na ścieżki, przeszkody i inne utrudniania. Biegła by przeżyć i wyjść w końcu z tego przeklętego miejsca. Wreszcie zaczynało się przejaśniać. Dotarli na kraniec lasu. Dotarli, lecz nie wszyscy. Już dawno zgubione ścieżki dały o sobie znać. Ledwie połowa grupy wyszła z lasu. Cisza po walce dała o sobie znać. Zginęli? A może wygrali? Gdzie oni są? Padały pytania bez odpowiedzi. Dlatego, choć była to niebezpieczna decyzja, postanowiono poczekać, choć chwilę. By nie pozostawić, tych którzy przeżyli, samotnie.
Noc minęła i nastał świt. Z lasu, wolnym krokiem wychodzili wojownicy. Cali w krwi i brudzie. Poranieni, ale żywi. Nikt nie zadał pytania gdyż nie było ono ważne. Ważne że żyli.
Teraz cała drużyna, nieznajomych sobie osób z różnych czasów, światów i wymiarów, stała na wzniesieniu.
Przed nimi rozciągał się horyzont Nieznanego świata. Świata do którego trafili z nieznanych powodów i w nieznanym celu. Świata w którym przyjdzie im walczyć, a nawet umierać.
Gdzieś u podnóża wzniesienia spostrzegli miasto. Choć byli wycieńczeni i ranni, nie zatrzymali się. Skierowali swe kroki w jedynym pewnym kierunku.
...tak właśnie rozpoczęła się ich historia.
Koniec Prologu