Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2013, 22:21   #24
Felidae
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Lena przestała znowu rozumieć świat. A przecież ostatnio wszystko perfekcyjnie się układało. Pozostawiła za sobą całą czarną przeszłość, zapomniała o bólu i innych złych rzeczach, które przytrafiły jej się w życiu. Nawet koszmary, które śniła w nocy stały się jej sprzymierzeńcem, bo sprowadzały ją na ziemię, kiedy tylko traciła czujność.

Ale teraz naprawdę traciła kontrolę nas własnym życiem. To nie tak miało być! Dziwne zachowanie Mai nie było wliczone w scenariusz, który sobie napisała. Miała dać szczęście dziecku, które jak ona wyciągnęła przy urodzeniu pechową kartę. Nie mogła jej teraz stracić….
O Boże….
Kogo ona wołała? Przecież ten zimny, nieczuły KTOŚ, nigdy jej nie ułatwiał, a tym bardziej nigdy nie słuchał jej wołania o pomoc…

***dwadzieścia dwa lata temu***

Cisza… ta straszna cisza, po której miało coś nastąpić. Nie wiedziała czego się spodziewać, a jednak jej ciało drżało całe ze strachu. Pomimo zimna czuła jak pot małą strużką spływa w dół po plecach.

Boże ratuj! Proszę ratuj, już nigdy, przenigdy nie pójdę do wesołego miasteczka. Proszę!!!!

Lena krzyczała w myślach. Z ust wydobywał się jedynie jęk, bo knebel, który w nich tkwił sprawiał dodatkowy ból. Dodatkowy do więzów, które oplatały jej ręce.

Było ciemno. Bardzo ciemno.

To wtedy usłyszała skrzypnięcie drewnianego schodka.

Nadchodził! Jezu przenajświętszy nadchodził! Szarpnęła przywiązanymi do ramy łóżka dłońmi próbując się uwolnić. Po raz kolejny od kiedy znalazła się w tym dziwnym wozie.

Usłyszała zgrzytanie klucza w zamku, a potem drzwi otworzyły się i w poświacie księżyca pojawiła się krępa sylwetka. W mroku ledwie dostrzegała jej zarys. Mężczyzna zbliżył się do niej.

- Co, złotko? Nie bój się, będzie zabawnie.

Poczuła odór alkoholu i potu. A potem ogromne łapska na swoim ciele. Wyjął jej knebel. Krzyknęła.

Uderzył ją w twarz.
Zacisnęła zęby, żeby nie pisnąć.
Znowu zadawał jej ból, kiedy siłą wdarł się w jej wnętrze. Oczy Leny otworzyły się szeroko. Ale jemu się najwidoczniej podobało. Z każdym jego ruchem była już tylko jednym wielkim cierpieniem.
Krzyczała głośno, aż do utraty tchu, odpływając powoli na fali rozdzierającej jej ciało. Mrok otulił ją w końcu litując się nad umęczonym małym ciałkiem.

***


Z zamyślenia wyrwało ją klepnięcie w pośladek. Jakiś zakapturzony gnojek coś do niej mówił, ale jego słowa dotarły do niej z pewnym opóźnieniem.
Ktoś potrzebował pomocy. Odwróciła głowę we wskazanym przez bezczelnego typka kierunku. Zaniedbany mężczyzna słaniał się na nogach, a z jego krtani tryskała krew.

- O cholera! – Lena krzyknęła rzucając się w stronę rannego. Po drodze wcisnęła guzik alarmowy na ścianie korytarza przywołujący pielęgniarki. Czerwone światło zabłysło pod sufitem.

Czerwień była wszędzie. Zalała cały korytarz swoim blaskiem.

Ale Lena wiedziała co robić. Zebrała się w sobie i ruszyła jak dobrze zorganizowana maszyna do lekarskiego dzieła.

Później będzie się zastanawiać co właściwie robił w klinice taki mężczyzna jak ten, który właśnie przed nią leżał, kto go tak poharatał i kim był zakapturzony gnojek, który nawiał po tym jak klapsem w tyłek wyrwał ją z mroku jej myśli.

- Siostro opatrunki zaciskowe, szybko. Ten człowiek musi natychmiast trafić na salę operacyjną. Trzeba wezwać doktora Żurawia…. – Lena wydawała polecenia, metodycznie, krok po kroku ratując życie tego człowieka.

- Wszystko będzie dobrze, spokojnie – mówiła w międzyczasie do tracącego przytomność mężczyzny…
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!
Felidae jest offline