Strażnik momentalnie zamknął potężne drzwi. Po chwili nastąpił delikatny zgrzyt i otworzyła się brama wjazdowa. Cały czas obserwował wjeżdżającą nieznajomą. Gdy zatrzymała się obok niego, krzyczał, a mimo to jego słowa były ledwo słyszalne, z powodu panującej wichury i pojedynczych linii, rozświetlających niebo : - Proponuje się udać w lewo do karczmy, jakieś 100 kroków stąd, zaraz koło stajni. Choć ceny noclegów w obu budynkach nie są zbytnio atrakcyjne, to jedyna możliwość, jaką pani posiada. Włóczenie się po ulicach o tej porze, może w najlepszym wypadku skończyć się porządnym katarem ....... , a szkoda by było.
Na twarzy rozmówcy pojawił się uśmiech, nie na długo jednak, gdyż w następnej chwili jedna z kropli wpadła wprost do oka, zuchwalca, który odważył się unieść czoło zbyt wysoko.
Przecierając oko, ze spuszczoną głową dodał : - jutro się tam zjawię, by sprawdzić, czy bezpiecznie pani dotarła, a potem, a potem, jeśli mogę, spróbuję z panią odszukać ciotkę, jeśli nie będę balastem. Mam wolny dzień, a okoliczności w jakich panią przyjmuję, nie pozwalają napomknąć o zasadach i regułach jakie tu panują, a tym samym, których przestrzegać należy.
Czy jesteśmy zatem umówieni na jutrzejszy poranek ?
Tym razem, ostrożniej, ale i ze stanowczością spojrzał na rozmówczynię. Nie chciał bowiem, przepłukiwać oczu dwa razy tej samej nocy. |