Milczał przez całą drogę zastanawiając się, czy widziana sytuacja jest rzeczywistością, czy też ciągiem dalszym miłego snu, w którym pogrążył się poprzedniego dnia.
Widok świątyni, a potem granatowowłosej kobiety zaparł mu dech w piersiach, ale nawet okiem nie mrugnął na widok niezbyt typowej szaty okrywającej wdzięki niewiasty zwącej się wyrocznią.
Z pozornym spokojem wysłuchał słów zapowiadających ogólnoświatowe nieszczęścia i beznamiętnym spojrzeniem obrzucił zabierających głos towarzyszy, starannie ukrywając niezbyt pochlebne myśli skierowane pod adresem jednego z nich.
- Ciekawe postawienie sprawy, Pani - skierował słowa do wyroczni. - Nagroda dla jednego... Ciekawy sposób zachęcenia do współpracy. Mamy cierpieć za miliony, by jednemu z nas skapnęła nagroda? Lub jednej - skłonił się w stronę ewentualnych współtowarzyszek przygody. - Jeśli można to nazwać nagrodą...
- W każdym praca w twej służbie, Pani, będzie dla mnie przyjemnością - dodał po sekundzie przerwy.
- Jestem Larch - skierował słowa do reszty towarzystwa - mój miecz i łuk będą do waszej dyspozycji.
Zawahał się przez chwilę, a potem ruszył za Neferi. |