Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2013, 14:56   #16
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Rzeczywiście chyba tak było, chociaż przyznam, że nie pamiętam. Może próbowałem się dostać, ale mnie do kina nie wpuścili, jakby bowiem nie patrzeć, film „Gwiezdne wojny” był chyba od 12u lat, mi zaś wtedy brakowało 

Wedle mnie prezentowane filmy są całkiem kanoniczne dla każdej osoby lubiącej historię sf oraz wielokrotnie powtarzane przez rozmaite stacje telewizyjne. Stosunkowo łatwo je obejrzeć. Raczej nie patrzyłem na ich wiek, jednak żeby zadośćuczynić, spróbuję naśladować Cię Behemot proponując także anime, które wedle mnie naprawdę dobrze, ciekawie, widowiskowo pokazuje kosmiczne starcia. To takie połączenie „Honor Harrington” bez Honor Harrington, co tylko serii wyszło na dobre, oraz sympatycznej przygotówki. Przy czym nacisk jednak jest skupiony na kwestie wojenne. Mam tutaj na myśli serię, na która składały się następujące podserie:
Crest of the Stars,
Banner of the Stars I,
Banner of the Stars II,
Banner of the Stars III.

Mi seria bardzo się podobała pomimo dziwacznej nieco prezentacji twarzy, ale mniejsza. Otóż według mnie doskonale nadaje się ona na kanwę potężnej sesji science fiction.

1. Po pierwsze – jako miejsce akcji. Wiele planet, olbrzymie imperia oraz kosmiczna wojna pomiędzy Imperium Abh oraz grupą nacji pod przewodem Zjednoczonej Ludzkości. Przy czym Abh to jak najbardziej również ludzie, niektórzy zmodyfikowani genetycznie, inni nie. Jest to coś typu monarchia niemal oświecona, zaś Zjednoczona Ludzkość przypomina nieco demokrację centralnie sterowaną. Tak czy siak idzie obydwu stronom o dominacje po prostu i to raczej właśnie Zjednoczona Ludzkość jest stroną agresywną.

2. Jako zbiornik motywów, strategii walki etc. Chociażby sytuacja, która jest na samym początku. Wiadomo, wiele planet niezależnych, które są przejmowane przez imperia. Zwierzchnictwo jest wprawdzie nominalne oraz nikt się nie wtrąca do spraw wewnętrznych, ale jednak jakaś podległość istnieje. Początek serii jest taki, że flota Abh wymusza podległość na pewnej planecie, gdzie prezydent planety wyraża na to zgodę otrzymując zamiennie tytuł arystokratyczny Imperium. Jeśli postawimy bohaterów na tej planecie: co zrobią? Będą walczyć przeciwko Abh? Ale szanse takie, jak wiocha celtycka przeciwko armii rzymskiej. Tym bardziej, ze Abh właściwie nie zaatakowali, wszystko niby było legalne, albo prawie legalne, właściwie do niczego się nie wtrącają, zaś kupcy czy ogólnie mieszkańcy zyskali możliwość korzystania ze wspaniałych dobrodziejstw przynależności do wielkiego Imperium. Może więc wstąpić do armii Abh robiąc tam karierę, albo zaciągnąć się gdzieś na statek prywatny, może ruszyć penetrować kosmiczne szlaki? Może jednak próbować się bronić, czy uprawiać partyzantkę, czekając na ratunek od drugiej strony konfliktu, jednak powiedzmy sobie szczerze, okupacja Zjednoczonej Ludzkości wygląda stanowczo mniej fajnie. Cóż więc robić, jeśli postawione pomiędzy dwiema stronami społeczeństwo musi, lub przynajmniej powinno, którąś stronę wybrać? Jeśli zaś postacie graczy należą do floty Abh, jak przekonać dana planetę do siebie, jak utrzymać ją we względnych ryzach, jak sprawić, by niezadowoleni, którzy przecież zawsze jakoś będą, stanowili mniejszość. Wedle mnie GM otrzymuje tutaj bardzo dużo możliwości oraz motywów. Prowadzenie na kanwie tej serii jest dosyć proste. Można robić po prostu klasyczna przygotówkę traktując wojnę jako coś, gdzie tam gdzieś jest hen hen bardzo daleko, albo bezpośrednio sesje wojenną. Można robić ucieczki na obydwie strony konfliktu, ucieczki jenieckie, eksploracje, space operę, skupiać się na kwestiach feudalnych społeczeństwa Abh. Tak czy siak polecam, gdyż nawet, jeśli sama seria się nie spodoba, motywów które stworzonych wprost dla rpg jest sporo.





 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 17-04-2013 o 15:14.
Kelly jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem