Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2013, 01:22   #1
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
[WH IIed.] Animam Debet

Podróżując do Talabheim drogą lądową natknąć się można na wiele osad ludzkich, oferujących schronienie, nocleg i ciepłą strawę strudzonym wędrowcom. Zazwyczaj otoczone murem bądź palisadą wioski zapewniają przynajmniej minimalny poziom ochrony w tych niespokojnych czasach. Niby Wielka Wojna skończyła się kilkadziesiąt lat temu, lecz bogowie raczą wiedzieć co pozostawiła po sobie. Wszelkiej maści plugastwo poukrywane w lasach, zagubione oddziały Chaosu, pola bitew skażone krwią demonów - różne historie można usłyszeć od starych bab, ale kto by słuchał ich ględzenia? Nie widzi taka dalej niż na trzy kroki, głucha jak pień, a od domu nie odchodzi na odległość większą niż przysłowiowe "za potrzebą". Wie jednak wszystko o wszystkim i wszystkich. Inkwizycja i jej siatka wywiadowcza może się schować...

Nie zmienia to faktu, że ludzie giną na traktach. Strażnicy Dróg często znajdują szczątki podróżnych, najczęściej jednak przyczyny ich śmierci są prozaiczne. Napad bandytów czy dzikie zwierzęta - nie potrzeba sług Mrocznych Potęg byś zakończył swój żywot gdzieś pod sosenką, klęcząc na mchu i usilnie próbując wepchnąć do rozprutego brzucha plątaninę własnych jelit.
Ale to nie o tym będzie ta historia...




__________________________________________________ ____




15 Vorhexen, wioska Erzgalgen
5 dni drogi od Talabheim.




Pora roku nie rozpieszczała wędrowców. Po dwóch tygodniach nieustających śnieżyc trakty stały się prawie całkowicie nieprzejezdne, zmuszając do podróży tylko tych najbardziej szalonych i zdesperowanych. Przebijanie się pieszo poprzez hałdy białego puch nie należało do przyjemności: ubrania szybko przemiękały, pokrywając się lodową skorupą, dłonie i stopy kostniały z zimna. Wozy zakopywały się w zaspach, a konie szybko traciły siły.
Szczęśliwcy mogli pozwolić sobie na leniwe spędzanie dni przy kominku, w otoczeniu rodziny i snucie niestworzonych historii dla zabicia czasu. Mniej szczęśliwi umierali z chłodu i głodu, zamieniając się w twarde jak kamień rzeźby, porozsiewane w całym Imperium. Wielkie miasta, wsie, pobocza dróg - zimna wszędzie zbierała obfite żniwa...nie każdego przecież stać na dach nad głową i opał. Nie każdego życie zmuszało do podróży w ten najbardziej parszywy okres w roku.
W chwili, gdy jesteś zbyt przemarznięty by poruszać palcami jakiekolwiek schronienie jest wybawieniem, nieważne jak podłe się okaże. Ważne by nie wiało, nie padało na głowę. Ważne by położyć się do snu na czymś innym niż zamarznięta ziemia i mieć poczucie że rano na pewno się obudzisz.

Erzgalgen nie zasługiwało nawet na miano zapadłej dziury. Położone gdzieś pomiędzy Talagaadem, a Harferfahre nie znajdowało się zapewne na żadnej mapie, gdyż żaden szanujący się kartograf nie zawracałby sobie głowy mieściną tej kategorii. Położone na polanie i otoczone lasem stanowiło jedyne schronienie przed mrozem w promieniu kilku dni podróży. Kilkanaście domów, kowal podkuwający konie i naprawiający narzędzia. Zaraz obok warsztatu kowala stała stara szubienica, teraz na szczęście niczym nie obwieszona. Jedynym wartym uwagi miejscem w osadzie był piętrowy zajazd bez żadnego szyldu, gdzie właściciel podawał mocno chrzczone piwo, przypaloną kaszę i na wpół surowe rzepy, zwęglone z jednej strony. Oprócz wspólnej sali, gdzie za drobną opłatą można było spędzić noc w towarzystwie wszy, pluskiem i innych podróżnych przybytek oferował pokoje nie większe od schowka na miotły w których ledwo mieściły się byle jak sklecone łóżka. Oczywiście robactwo również znajdowało sie na wyposażeniu i zapewne wliczone było w cenę jako nocne atrakcje. W lokalu znajdowało się tylko kilku przejezdnych, siedzących apatycznie przy nieheblowanych stołach i patrzących martwo przed siebie. Nuda, cisza i bezczynność.
Zima...
 

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 18-04-2013 o 17:11.
Zombianna jest offline