Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2013, 23:30   #2
Tasselhof
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Śnieg skuty mrozem aż huczał pod stopami przy każdym stawianym kroku. Jak na przedstawiciela tej najmniejszej rasy, Tass mógł przysiąc że słyszano jego kroki w samym Talabheim. Avro za to, jego czworonożny kompan biegał spokojnie dookoła swego pana, nic nie robiąc sobie z trzaskającego mrozu. Od czasu do czasu pogonił jakiegoś głuchego zająca, który przymarzł na skraju traktu. Halfling z zazdrością spoglądał na swego psa, coraz częściej wyobrażając sobie siebie samego w jego futrze. Minął już równo tydzień od kiedy opuścił Talabheim i zmierzał w kierunku Krainy Zgormadzeń. Tasselhof świetnie zdawał sobie sprawę, że przez zaspy i pogodę zrobił zaledwie może dwie trzecie dystansu jaki normalnie by pokonał w cieplejszych warunkach. Na myśl o tym chęci same odchodziły i miało się ochotę położyć na tym śniegu i pozwolić się przysypać białemu puchowi. I to właśnie niziołek zrobił. Jak długi runął twarzą w śnieg i nie poruszał się przez chwilę. Avro podbiegł do swego pana i obwąchał go, zrobił parę kółek wokół niego po czym położył się na jego plecach.

- Złaź zasrańcu… za ciężki jesteś…

Wymamrotał niziołek, wciąż nie poruszając się. Gdy jednak psina nie posłuchała, resztką sił obrócił się na plecy zwalając z siebie czworonoga. Na niebie gdzie niegdzie poprzez chmury przebijały się pojedyncze gwiazdy. Tass westchnął głośno, czemu towarzyszyło wzbicie się w powietrze obłoczków ciepłego powietrza. Avro pochylił łeb nad swoim panem wlepiając ślepia w jego oczy. Halfling od niechcenia wymamrotał pod nosem.

- Czego chcesz ? Nie mam żarcia jeśli o to ci chodzi… chcesz to zeżryj mnie.

Pies usiadł na śniegu wciąż wpatrując się w Niziołka. Tępe spojrzenie zwierzaka tak podirytowało Greenhilla, że nie wytrzymał i podniósł się. Zgarnął garść śniegu i próbował uformować z niego śnieżkę, jednak przy próbie rzucenia nią w Avro ta rozsypała się w pył, natomiast wiatr zwiał go niziołkowi prosto w twarz. Z rykiem pełnym rządzy mordu i wściekłości Tass rzucił się w koślawym biegu poprzez zaspy za psem, który bez najmniejszego wysiłku co rusz uciekał do przodu świetnie się przy tym bawiąc. Nie zajęło wiele gdy halfling totalnie wyczerpany oparł się o pierwsze lepsze drzewo, przeklinając się za taki głupi sposób tracenie energii. Wtedy też usłyszał dochodzące z oddali ludzkie głosy. A potem coś na dźwięk uderzeń młota w kowadło. Uśmiech szybko wrócił na twarz małego człowieka, który ruszył dalej traktem by po chwili dostrzec pierwsze światła w oddali, przebijające się przez rzednący po woli las.

Cywilizacja, a przynajmniej jej zalążek, na to wyglądała Tassowi miejscowość do której dotarł. Nie mógł sobie jej przypomnieć na żadnej z map, które niegdyś przyszło mu przestudiować, podejrzewał więc iż jest to jedna z tych dziur, o których nie warto wspominać, którymi nie warto zawracać sobie głowy, na widok których jednak serce się raduje w warunkach i sytuacji takiej jak ta. Halfling bez trudu znalazł zajazd, znajdował się tak jak przystało blisko głównego traktu no i był chyba jedynym piętrowym budynkiem w tej mieścinie. Izba od razu wydała się mu potulna i przyjemna, było ciepło, capiło stęchłym alkoholem i niemytymi ludźmi aż nozdrza wykręcało na lewo, a z kuchni dymiło się czymś co przypominało w zapachu kaszę. Tass zapłacił za miejsce przy palenisku po czym położył przy nim swą torbę z ogromnym zawiniątkiem które niósł. Z torby wyjął gruby koc, który rozłożył na podłodze oraz mały pakunek z prowiantem. Avro ułożył się na kocu w ten sam sposób co zawsze. Niziołek również położył się na kocu, kładąc swoją głowę na ciepłym puszystym boku towarzysza. Tak robili już od dawna czy to przy ogniskach czy w izbach takich jak ta, czy nawet gdy przyszło im luksusowo spać na łóżku. Gdy czasami gospodarz nie zgadzał się na wpuszczenie psa pod dach swego dobytku niziołek z niego po prostu rezygnował. Wiedział, że bez Avro nie uśnie. A psina już nie raz gdy spał ustrzegła go w porę przed utratą dobytku i ludźmi, którzy bogacą się tylko wtedy gdy inni biednieją. Tass rozwinął pakunek i wyjął mrożony kawałek placka pszennego, mrożoną kostkę żółtego sera i pętko kiełbasy tak twarde, że spokojnie można nim było zabić. Położył to wszystko na papierku przy palenisku i czekał aż choć trochę rozmarznie, wpatrując się w ogień. Avro zaskomlał.

- Przecież jest zamarznięte baranie…

Avro zaskomlał znów, Halfling westchnął i sięgnął po pętko kiełbasy. Przełamał je sprawiedliwie w połowie choć z problemem i podał jeden kawałek psu. Ten pochwycił go i pochłonął w parę sekund. Tass spojrzał po tym na swój kawałek i zatopił w nim zęby. Przeszyła go przez dziąsła fala takiego zimna i bólu, że natychmiast odłożył kiełbasę z powrotem na papierek przy palenisku i wrócił do obserwowania ognia.

 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...

Ostatnio edytowane przez Tasselhof : 20-04-2013 o 23:29.
Tasselhof jest offline