Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2013, 08:43   #9
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Kakada, bo towarzysze nie znali jej prawdziwego imienia wkroczyła do karczmy ukrywając coś pod płaszczem. Trzymała tam swojego najlepszego przyjaciela, gołąbka. Był bardzo mały i spokojny nie sprawiało żadnego problemu ukrycie go przed oczami wieśniaków w knajpie.



Wygląd Nataszy w skrócie można opisać tak, była niska ruda, piegowata i miała zielone oczy. Posługiwała się magią kręgu światła i kochała boginię Shallya. Nosiła przy sobie zawsze księgę wiedzy tajemnej, kij oraz gołąbka. Krzepka budowa po ojcu pozwalała jej na walkę w zwarciu lecz to nie było dla niej, była zbyt spokojna. Jej powołaniem było niesienie pomoc starym i chorym istotom. Często brano ją za czarownicę i chciano spalić na stosie, powiesić czy ściąć ale przyzwyczaiła się już do głupoty gawiedzi. Zawsze wychodziła z takich kłopotów. O dziwo nawet wrodzona naiwność jeszcze jej nie zabiła. Pochodzenie było dla większości nie znane, wiedzieli tylko że jest z Imperium. Ogólnie rzecz biorąc była dobra i piękna lecz niestety niedostępna. Wydawało się jej że jest tajemnicza lecz taka nie była.

Cała zmarznięta i głodna dziewczyna postanowiła od razu ogrzać się przy palenisku. Rozsiadła się zaraz obok niziołka który jak zwykle bawił się ze swoim psem. Wyciągneła parę kartek i piór. Miała zamiar napisać parę słów o miejscu w którym wylądowała ale po chwili zastanowienia oszczędziła im wstydu. Schowała wszystko jednak do torby. Uśmiechnęła się lekko i odwróciła głowę w stronę ognia. Zastanawiała się nad podróżą w trakcie której była. Już jakiś czas temu mówiła że potrzebuje odpoczynku od tego całego hałasu, a oni jak na złość zatrzymali się w obskurnej karczmie. O swoich ziomkach nie myślała źle lecz czasem wydawało jej się że spowalniają ją i specjalnie denerwują. Nie zmieniało to faktu że lubiła ich i im ufała choć czasem jej podbierali prowiant. Cała ta sytuacja przypominała jej dzieciństwo. Kiedy to ona zajmowała się obowiązkami starszej siostry. Na chwilę przysiadła przy palenisku i poczuła zmęczenie. Jeszcze przez parę minut spoglądała w ogień lecz ... sen zmógł ją momentalnie. Obudziła się po godzinnej drzemce. Nie zginęło jej nic na jej szczęście. Odrzuciła mokry płaszcz na bok. Powoli i z typowym dla siebie uśmieszkiem lecz nadal zmęczona i obolała zwlekła się z podłogi. Była bardzo głodna, więc podeszła do lady. Hej mogę tutaj zjeść coś gorącego ? - zagadnęła – jest tam ktoś ? Zza lady wyłoniła się córka gospodarza i przywitała Kakadę – Witam czarownicę, tak mamy gorące jedzenia ale nie dla takich jak ty, wynoś się! – odwróciła się na pięcie i odeszła. Kakada spojrzała za ladę zdziwiona i zawołała jeszcze raz ale ta nawet się nie odwróciła. Zdenerwowana i pochmurna wędrowna czarodziejka powróciła do paleniska. W tym samym czasie zobaczyła jak Tasselhof zbierał się do snu. Czegoś tak uroczego dawno już nie widziała, a dokładnie od ostatniego postoju. Niziołek wtulił się swojego psa. Było wręcz widać tą więź między psem i jego panem. Ech a ja nadal jestem głodna – zasmuciła się w duchu. Wpadła na pomysł aby poprosić kogoś o pomoc. Znała co poniektórych z imienia. Tasselhof już spał więc nie miała zamiaru go budzić. Poprosiła o pomoc Aslandir av’ Nyrr. Hej – zawołała – no tak ty, choć tu na chwilę. Jest pewna sprawa ta dziewczyna jest strasznie nie uprzejma i nie chce mi sprzedać nic do jedzenia. Mógł byś się przejść i kupić mi dwie misy kaszy ? - poprosiła Kakada okazując walutę.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 21-04-2013 o 21:16.
Mrsanczo jest offline