Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2013, 22:37   #20
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Andrzej położył się spać, na starym materacu, który w jednym z końców był ewidentnie przypalony. Sen, niestety nie przyniósł ukojenia. Mandrak spał, lecz snem niespokojnym. W marzeniach przenosił się w najbardziej bolesne dla niego dni, te które sprawiły mu najwięcej bólu, strachu i upokorzenia. Ale to i tak była spokojna, względem tego co musieli przeżyć inni ludzie, uwięzienie w tej chorej grze…

Grabski biegł przed siebie, a podkoszulką falował mu z każdym krokiem jego brzuch. Nogi szybko zaczęły odmawiać posłuszeństwa, miał wrażenie że z każdym krokiem są coraz bardziej z waty. A na koniec złego, doszła do tego jeszcze kolka. Nie ubiegł wcale daleko od kościoła, gdyby było jasno widać by było ciemną kulkę klęczącą na polanie i sapiącym jak parowóz. Niestety, mrok to utrudniał. Gdyby Eryk wiedział, że przyjdzie mu walczyć z szatanem wcielonym, zapewne nie poświęcił by swego życia na siedzenie przed komputerem, oderwał by się od niego i byłby zupełnie innym człowiekiem.

Milczący Piotrek, skinął tylko głową Mateuszowi i Michałowi. Widać było, że od momentu kiedy spojrzał w oczy demona, coś nim wewnątrz nieźle trzęsło. A wzrok miał tempo wpatrzony w wybebeszonego Tomka. Wraz z wiatrem, przyszedł zapach zawartości jego jelit i żołądka.
- Wróćmy na drogę… – wyrzucił z siebie – Na tą polną. Pewnie zaprowadzi nas do miasta
Nie było więcej dyskusji, sprawa była prosta. Kiedy wychodziliście z kościoła, w miejscu w którym stał tajemniczy „psychopata”, zobaczyliście coś takiego.


Pomogli wstać Mateuszowi, którego ramię obwicie krwawiło i okropnie bolało. Mimo wszystko, prowizoryczny opatrunek Eryka jakoś się sprawdzał. Ale w końcu i ta szmata zaczęła przyjmować większe ilości krwi. Nie było trzeba długo czekać, aż chłopak zaczął omdlewać i było trzeba go nieść. A kiedy mdlał i przenosił się do krainy marzeń sennych, te szybko przeradzały się w koszmary. Jeden ze snów, był o tym jak powoli skalpelem jakiś chirurg amator rozbierał go cześć po części, mięsień po mięśniu, kość po kości… A on nic nie mógł z tym zrobić…

W końcu i Eryk się podniósł, ale teraz już nie biegł jak opętany. Delikatnie truchtał, swoim własnym tempem. Bardzo powoli i ostrożnie, aż w końcu nie dotarł do czegoś, co wyglądało jak pole ziemniaków. Wtedy sobie przypomniał, że przypadkiem pobiegł w stronę w której słyszeli warczenie jakby silnika. I rzeczywiście, radliny były świeże i gdzieniegdzie widać było równie świeży ślad ciągnika polnego. I wtedy usłyszał jakieś ludzkie rozmowy. Pochodziły z daleka i były przytłumione, ale odnosiły się do tego „że jest już chyba bezpiecznie i można wrócić do pracy”. Niezdarnie, podkradłeś się w tamtą stronę i zobaczyłeś zapuszczone gospodarstwo, po podwórzy chodzili ludzie, a na środku stały dwa traktory. Ursus starej daty i jeden nowszy, Zetor. Niedaleko nich stał zaparkowany niebieski bus.


Reszta chłopaków, w końcu doszła do czegoś wyglądającego jak miasteczko, ale po bardzo wielu przejściach. Jednym słowem, wyglądało jakby w mieście doszło do zamachu terrorystycznego albo jakiegoś starcia. I nie niedawno, ale z dobre… 10 lat temu. W oknach budynków które jeszcze stały, nie paliło się światło, miasteczko jakby wymarło. Kiedy dotarliście pod komisariat, zostaliście tylko spalony budynek… Musieliście działać sami, chyba mijaliście tak samo opuszczony, ale będący w całości ośrodek zdrowia z dobudowaną apteką.

 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline