Larch zerknął na menu. Czarne litery to dość ponury kolor, ale treść zachęcała do konsumpcji, szczególnie po porannym spacerze.
"Oby tylko jedzenie było lepsze, od nazwy gospody" - złosliwa myśl przemknęła szybko i zniknęła, nie uwidaczniając się na twarzy.
Szybkim spojrzeniem obrzucił pomieszczenie, starając się umiejscowić ewentualne zapasowe drogi odwrotu - zwracając szczególną uwagę na znajdujące się zaraz za kontuarem drzwi do kuchni i schody, wiodace na piętro.
- Chyba nie jest tak źle - rzekł do krasnoluda - może tak mili goście, jak ty mają tu zniżki...
- Gospodarzu - zwrócił się do stojącego za barem oberżysty - czy masz coś przeciw temu, byśmy zestawili dwa stoły? W jednej jesteśmy kompanii, a porozmawiać łatwiej, gdy wszyscy blisko siebie siedzą.
Nie dostrzegając sprzeciwu skręcił w lewo, gdzie osiem stołów czekało na chętnych. Zestawiwszy ze sobą dwa z nich powiedział do reszty:
- Jeśli nie macie nic przeciwko - zapraszam.
A potem kierując słowa do gospodarza dodał:
- Dla mnie podwójna jajecznica. I dużo chleba...
Stanął obok wybranego krzesła, pod ścianą, gestem zachęcając resztę do zajęcia miejsc. |