W czasach studenckich, wezwana przez zmieniającą w ciemno lokum na nowe koleżankę, po dramatycznym telefonie "planeta nie nadaje się do zamieszkania", uzbrojona w plecak pełen ścier i chemii ruszyłam na odsiecz.
Planeta nie nadawała się do zamieszkania. Wszystkie poprzednie mieszkające tam ekipy pozostawiały tam przeróżne - czasami dziwne, czasami straszne - rzeczy. Otwarcie pełnej żarcia, odłączonej lodówki, zostawionej bez zasilania na lato - wrażenia niezapomniane.
W jednej z szafek znalazłyśmy dziwną torebkę. Pamiętałyśmy takie z dzieciństwa, kiedy był to towar na wagę złota. Cukier był trochę zbrylony, trochę jak dla mnie zajeżdżał kocim sikiem... ale poza tym nic mu nie było. Został spożyty i nikomu nie zaszkodził. Więc cukier, jak się nie zawilgoci, powinien przetrwać. Bardzo dobrze, ponoć krzepi.
Dla nałogowców - wygrzebany w tym samym mieszkaniu ze szpary w podłodze wiekowy papieros do wypalenia się nie nadawał
.