Przeklęci kultyści, przeklęta broń, przeklęta karteczka i przeklęta świątynia ... Do tej wyliczanki brakowało tylko przeklętego boga we własnej osobie. Dieter przeklinał pod nosem ciągle, miał nadzieję, że Sigmar w tej sytuacji nie odwróci się od swojego wilczego brata i pomoże w ocaleniu świątyni Ulryka a tym samym nie powstrzyma wojnę religijną w całym Imperium.
Gdy tylko zbliżali się do strażników wszystko wskazywało, że plan idzie zgodnie z planem. Wynik końcowy był inny. Kultyści wprowadzający się w szał to nie było to na co miałby ochotę akolita. W tej samej chwili został pchnięty na ziemię i odzyskał swoją broń. Nie było czasu na zastanowienie jednak zanim się podniósł zdążył zauważyć towarzyszy mierzących z broni dystansowych do obecnych tutaj kultystów. - Markusie! Zejdź z linii strzału! - zawołał do przyjaciela po czym ruszył na kultystów starając się zaatakować ich od tyłu. ZA SIGMARAA!
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |