SCS „HARVESTER”
Sesja dla początkujących.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=rL56-xZEpOk[/MEDIA]
Potężny, ciemny kształt zniszczonego okrętu kosmicznego dryfował pośród przestrzennych śmieci. Rozdarty kadłub statku najwyraźniej rozerwany od środka, wyglądał z daleka, niczym potężna rana w boku tytanowego lewiatana.
Okręt pozbawiony był jakichkolwiek świateł, poza kilkoma czerwonymi punkcikami na masztach kosmo-łączy – urządzeń komunikacyjnych umożliwiających przekazywanie wiadomości przez kosmiczną pustkę. Migotanie świateł sugerowało, że w dryfującym kolosie pozostało jeszcze odrobinę energii i urządzenia emitują sygnały z dryfującego wraku w bezmiar otchłani. Aż w końcu komunikat dotarł gdzieś, gdzie usłyszały go ludzkie uszy.
* * *
Kapitan Tramp wpatrywał się w odczyty przyrządów z trudną do odczytania miną.
- Czy ktoś jeszcze o tym wie, O’Donnel? – zapytał nawigatora – niskiego, przysadzistego mężczyzny w średnim wieku.
- Posłałem sygnał do Bazy Teuton.
- Jaki to statek?
- SI zidentyfikowała okręt jako Space Corvet Ship SCP „Harvester”, należący do korporacji Mishima.
- Kurs?
Nawigator przesunął dłonią po mapie holowyświetlacza rozpostartej przed jego twarzą.
- Ymir. Kopalnia górnicza należąca do korporacji VITELL. Dwa sektory stąd.
- Zboczył z kursu? – głośno myślał Tramp.
- Możliwe. Jest teraz w przestrzeni naszej Korporacji. Ale nie jesteśmy sami. Jakiś niezidentyfikowany statek zbliża się do niego z sektora AV-1386.
- Jakie ma wyprzedzenie?
- Będzie przy SCS „Harvesterze” jakieś siedem może osiem godzin przed nami.
- Może są tam przypadkowo.
- Wątpię, kapitanie.
- Przygotuj okręt do przyspieszenia. Zawiadom Bazę Teuton że lecimy sprawdzić przypuszczalny wrak okrętu SCS Harvester.
* * *
- Harvester, tu Space Dragon II czy nas słyszycie?
Kapitan Tramp mówił głośno i wyraźnie, jakby liczył na to, że to w jakiś sposób wzmocni sygnał. Odpowiedziały mu znów tylko niewyraźne szumy i trzaski.
- Zakłócenia, czy ktoś tam jest? – zapytał Tramp nawigatora O’Donnela.
- Ciężko jednoznacznie stwierdzić – nawigator wahał się przez chwilę. – Harvester dryfuje pomiędzy skupiskiem asteroid. Nie są to, na szczęście duże kawałki, ale prawdopodobnie to one utrudniają komunikację.
- Jak skany pokładu?
O’Donnel przesunął dłońmi po powierzchni holowyświetlacza i kamery na kadłubie „Space Dragona II” pokazały zbliżenie „SCS Harvester”. Obaj mężczyźni przez chwilę przyglądali się w skupieniu lekko zamazanemu obrazowi drugiego statku. Rozdarty, czarny, zamrożony kadłub wyraźnie sugerował katastrofę.
- Zobacz na tą dziurę w poszyciu. Atak piratów? Zderzenie z innym obiektem? – kapitan głośno wyrażał swoje myśli.
- To wygląda raczej na wybuch w środku. Może akt terroryzmu lub wojny korporacyjnej, albo zwykła awaria.
- Jaką mamy odległość.
- Dwanaście tysięcy kilometrów od celu. Blisko. Włączyłem silniki korekcyjne i wytracam prędkość.
- Co z tym drugim statkiem?
- Nasze czujniki nie wykrywają nikogo innego w pobliżu. Nikt nie odpowiada w całym sektorze na nasze sygnały. Wygląda na to, że tamten statek zmienił kurs.
- Albo już odleciał.
- Też tak może być.
Kapitan milczał przez chwilę.
- Dobrze. Przelecisz przez te śmieci. Spróbujemy zrobić rekonesans na pokładzie Harvestera. Sprawdzimy czy ktoś nie przeżył. Zabezpieczymy ładunek. Kiedy już zabezpieczymy wrak, poinformujemy Teutona i niech ważnicy z Octopusa dogadują się z Mishimą. Zwyczajowe prawo korporacyjne mówi, ze i tak dwadzieścia procent wartości uratowanego mienia należy się załodze statku, który dokonał zabezpieczenia. SCS Harvester to okręt klasy Harpun III. Dość nowoczesna jednostka. Warta ile …?
- Dwieście, trzysta milionów kredytów. Z rynku wtórnego.
- Nie licząc ładunku mamy więc tutaj przynajmniej dwadzieścia milionów do podziału na całą załogę. Dom na koloniach Centralnych kosztuje góra milion kredytów z prawem własności. Wiesz, że to starczy na to, by ustawić nas do końca życia. Tylko trzeba zrobić to zgodnie z procedurami, by żaden prawnik jednej czy drugiej korporacji nie podważył naszych działań.
- Rozumie się samo przez się – powiedział dość niewyraźnie O’Donnel myśląc chyba o premii, jaką może otrzymać.
- Rekonesans jest ryzykowny, ale opłacalny – przekonał sam siebie. – Próbuj bez przerwy łączyć się z Harvesterm, ja zbiorę załogę do wejścia na pokład. Skanuj też kadłub, wszystkim co mamy, może znajdziesz jakieś ślady kompresji, tlenu, ciepła, czegokolwiek.
- Jasne, szefie.
Tramp sięgnął po słuchawkę holo-transmitera i włączył komunikację wewnętrzną.
- Ludziska – WKP noszone na przedramionach przez członków załogi „Space Dragona II” wyświetliły twarz kapitana Trampa. – Jak wiecie zapewne od kilkudziesięciu godzin zboczyliśmy z kursu i znaleźliśmy się teraz w sektorze zewnętrznym AV-1388. Kurs został skorygowany dlatego, że nasz okręt przechwycił wołanie S.O.S. wysłane z „SCS Harvester” należącego do korporacji Mishima. Wychodzi na to, że jesteśmy pierwsi, którzy znaleźli statek. To oznacza premię dla załogi, jeśli odpowiednio zabezpieczmy wrak. Podjąłem decyzję, że zakotwiczymy się z Harvesterem i wyślemy na pokład grupę ratunkową. Przygotujcie sprzęt do pracy w próżni i skafandry ochronne. Sprawdźcie działanie przyczepów magnetycznych i systemów podtrzymywania życia. Wrak jest dość blisko. Tylko dwanaście tysięcy kilometrów od nas. O’Donnel zaraz zacznie przelot manewrowy przez skupisko kosmicznych okruchów. Na szczęście asteroidy są niewielkie i narażamy się jedynie na drobne uderzenia, nie zagrażające naszej zewnętrznej konstrukcji, więc nie ma powodu do obaw.
Niektórzy z załogi mogli mieć inne zdanie.
- Za pół godziny wszyscy mają być przygotowani do wejścia na pokład Harvestera.
* * *
Kadłub Space Dragona II zadrżał od kolejnego uderzenia w asteroidę. Przez pokład okrętu korporacji OCTOPUS przeszedł paskudny, metaliczny jęk, brzmiący prawie tak, jak okrzyk zranionego zwierzęcia.
- Drobne uderzenie – zaklął ktoś ze zgromadzonej załogi.
Kolejne uderzenie spowodowało, że światła na pokładzie SPACE DRAGONA II zgasły na krótką chwilę.
- Drobne uderzenia! – powtórzył tan sam głos, co wcześniej.
Drzwi do messy, gdzie zgromadziła się załoga, rozsunęły się z charakterystycznym sykiem i do środka wszedł
kapitan Tramp.
- Jesteście – powiedział Tramp bez zbędnych wstępów. – Za chwilę dokonamy zakotwiczenia na Harvesterze. To spora jednostka, więc przeszukanie jej całej zajmie nam godzinę, może i dwie czasu.
Podrapał się po brodzie.
- Podzielimy się na dwie trzy osobowe grupy ratownicze. W pierwszej będzie Sanches, Petrenko i Stevenson. W drugiej: Nicolayeva, Zwarcie i Luvezzi. Ty – kapitan spojrzał w stronę Shrouda – zajmiesz się naprawami na naszym okręcie. Trzeba sprawdzić systemy po tym przejściu i naprawić uszkodzenia. Kerensky – wzmocnisz O’Donella przy sterach. Część z tych asteroid jest większa, niż szacowaliśmy. Coś mocno zakłóca nasze odczyty. Warto będzie pobrać próbki przed odlotem.
Przez chwilę zamyślił się, jakby chciał powiedzieć coś ważnego, ale ugryzł się w język.
- Dobra. Sanches, Petrenko i Stevenson – wciskajcie się w skafandry próżniowe. Wejdziecie przez rozdarcie w kadłubie. Druga grupa przejdziecie mostem. Pierwsza grupa – kierujcie się w stronę ładowni i, jeśli możecie, spróbujcie czymś załatać tą dziurę, albo przynajmniej odciąć i zabezpieczyć sekcje przyległe. Druga grupa – znajdźcie sterówkę i spróbujcie włączyć systemy statku. Jeśli chcemy dostać nagrodę za znalezienie statku musimy postępować ściśle według korporacyjnej instrukcji ratowniczej. Gra, moi drodzy, idzie o grube miliony. Dla każdego. Dlatego też przypominam, jak ona brzmi.
Przerwał mu kolejny, potężniejszy niż poprzednie łoskot uderzenia. Przez pokład Dragona przeszło wyraźne drżenie i włączyły się żółte, pulsacyjne światła awaryjne.
- Cholera – zaklął kapitan. – Mamy uszkodzenie kadłuba. Shrod! Lecisz na miejsce. Teraz!
Wiedział, że mechanik poradzi sobie bez większych problemów z tym uszkodzeniem.
- Pierwszy punkt instrukcji: załoga ratownicza wchodzi na pokład okrętu i niezwłocznie zabezpiecza wszystkie systemu, upewniając się wcześniej, że nie spowoduje to dalszych zniszczeń okrętu. Punkt drugi – załoga ratownicza włącza systemy skanowania statku oraz awaryjnej inwentaryzacji ładunku.
Ten punkt gwarantował nietykalność cargo.
- Punkt trzeci. Załoga ratownicza wysyła sygnał korporacyjnego S.O.S. przez sieć KOSMO. Punkt czwarty: załoga ratownicza z należytą starannością udziela niezbędnej pomocy ocalałym członkom załogi. Punkt piaty: załoga ratownicza z należytą starannością i w miarę swoich możliwości zabezpiecza ratowany okręt przed dalszymi zniszczeniami w miarę kwalifikacji załogi i posiadanego sprzętu dokonując należytych napraw. Punkt szósty: po zabezpieczeniu okrętu, cargo i ocalałej załogi ratownicy przekazują dowodzenie nad statkiem uratowanym załogantom, zgodnie z zasadami korporacyjnej hierarchii, lub, jeśli jest to niemożliwe, przejmują dowództwo nad ocaloną jednostką do czasu potwierdzenia przyjęcia zgłoszenia roszczeniowego przez korporację – matkę ratowanej jednostki.
Tramp pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Ja pierdykam, co za imbecyl korporacyjny to pisał. Chyba ktoś, kto nigdy nie był w kosmosie. No, ale procedura jest procedurą i musimy jej przestrzegać, jeśli chcemy dostać tą ekstra kasę.
Przez SPACE DRAGONA II przeszła kolejna seria drżeń i łoskotów. Wszyscy zachwiali się pod ich wpływem, lecz po kilkunastu sekundach wszystko wróciło do normy.
- Zakotwiczyliśmy przy SCS HARVESTERZE – dało się słyszeć zdenerwowany głos O’Donnela dochodzący z głośników interkomu. - Przyczepy magnetyczne działają, jak należy.
- Świetnie – kapitan wyraźnie się ożywił. – Grupa pierwsza. Wy wyjdziecie włazem technicznym naszego statku. Podczepcie się linami do naszego smoczka i przedostańcie zewnętrzną przestrzenią przez dziurę w kadłubie na pokład Żniwiarza. Grupa druga. Was czeka spacerek przez kołnierz cumowniczy. Ja będę koordynował wasze działania z naszej sterówki. Do roboty!