Mike:
Do budynku weszło dwóch typów.
Jeden z nich ma strzelbę, a
drugi pistolet. Schowałeś się za kontuar i już przestałeś obserwować co się dzieje. Słyszałeś za to strzały z pistoletu strażnika i tego nowo przybyłego typa. Ktoś przebiegł przy recepcji i wystrzelił ze strzelby. Ten ze strzelbą stojąc tuż przy ladzie, za którą ty leżysz powiedział:
Predator oneliner ugly motherfucker - YouTube Chyba w ogóle nie chcesz wyglądać, ale najwyraźniej nie jest wesoło, bo wciąż strzelają. Dobrze by było się stąd ewakuować chociażby do saloniku z telewizorem. Albo archiwum, do którego możesz wejść bezpośrednio z recepcji.
Johnny, Jones (i Lens):
Wyszliście na korytarz i zobaczyliście jak Lens wybiegł z Laboratorium 4 wpadając na doktor Corbitt. Oboje przewrócili się na ziemię. Zanim wstali to już dobiegliście. Za Lensem drzwi do Lab4 zamknęły się (w sensie: na klamkę) i słyszycie dobiegające z tamtego kierunku krzyki Tannera, Luka i Gambita. Lens coś tylko bełkocze o zabójczych jajkach z kosmosu czy cośtam. Ktoś mu powinien dać coś na uspokojenie.
Tanner, Luke, Gambit:
Lens momentalnie uciekł zamykając za sobą drzwi (na klamkę). Widzieliście jak przez oderwany kawałek Gambita został wchłonięty w to coś. Stwór przybrał delikatny różowy odcień, gdy krew i kości zostały przemielone. Większość przedmiotów jakimi Tanner rzucał rzeczywiście trafiały w to coś. Nie powodowały jednak żadnego efektu. Niektóre jednak przelatywały przez niego - jedna z książek nawet uderzyła Gambita w twarz, który upadł na podłogę. Macka już się pojawiła, żeby go dobić, gdy Luke niby z nadludzką siłą zaczął okładać potwora krzesłem. Macka schowała się w środku. Krew i kości zostały już przerobione i ten różowy odcień znika. Wygląda na to, że wygrywacie. Choć Gambit wciąż dość obficie krwawi. Dopiero teraz zorientowaliście się, że każdy z was coś krzyczał, choć nikt was nie słuchał.