Na gust Gustawa wszyscy zachowywali się dość normalnie. Rozmawiali ze sobą wesoło, aż w końcu wszyscy doszliście do podnóży kolosalnej skały. W grocie mniej więcej pośrodku czekają na was wasi koledzy.
Elfias pierwszy wskoczył na skałę, i z zadziwiającą zwinnością począł się wspinać. Spojrzał się po was, i mruknął Na co czekacie. Chcecie poczekać aż wasz kolega was tu dorwie i pozabija?
Po czym zaczął dalej się wspinać, i rozglądając za dziwnymi miejscami. Nie zobaczył nic specjalnego, oprócz resztek okrętu na brzegu. Po chwili znalazł się w grocie wraz z Calem Ciboriusem i Varlem Voghtem. Przedstawił im się, i powiedział co się stało. Aby wspinaczka nie trwała zbyt długo, wyjął linę, przyczepił do niej hak, i wsadził w lufę pistoletu. Wycelował w szczyt góry i oddał celny strzał. Hak poszybował w górę, i po chwili Elfias von Reikland obserwował wyspę z wysokości 500 metrów.
Krzyczy do wszystkich: No szybciej, chodźcie tu. Chyba że chcecie tam nocować?
Przeraził was trochę swoją siłą intelektualną strzelając hakiem w górę, oraz jego siłą fizyczną, kiedy to w dziesięć minut wspiął się 300 metrów w górę. Jednak wszyscy zaczęli tłoczyć się do liny, kiedy z krzaków wyszedł martwy Arpherius.
Wyglądał dziwnie. Był blady, resztki jego koszuli były strasznie pokrwawione. Już nie krwawił, a na jego ciele upiornie błyszczało czarne piętno Korna. Wydał z siebię okropny krzyk, bardziej ujadanie, tak jak wilkołacze. Echo poniosło jego wycie na całą wyspę, podobnie jak strzał Elfiasa, który trafił Arpheriusa prosto w piętno. Nawet się nie ruszył. Spojrzał się w górę, i uciekł w dżunglę. Szybciej, tam, na dole! Zawołał do was Elfias. |