Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2013, 16:51   #5
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
post w porozumieniu z Grekiem

Następną osobą, która miała dość była Marija Nicolayeva pełniąca funkcję ratownika na Kosmicznym Smoku. W jej przypadku nie było problemem zagospodarowanie własnej osoby w czasie trzymania przez 24 godziny na dobę stanu gotowości. Taka jest już przypadłość tego zawodu. Ratownicy mają bardzo dużo czasu wolnego. "Nicko" potrafiła go sobie świetnie zorganizować. Również nie było problemów do ograniczonej ilości miejsca. Albo przyzwyczajenie, albo nawet brak wymogów większego komfortu. Problemem byli inni załoganci. Oczywiście nie wszyscy, wystarczyła jedna osoba by kipiało pod przykrywką.

Nico była dość wysoką jak na swoją płeć, mocno zbudowaną i wysportowaną 28 letnią Rosjanką. Wyraźnie nakreślone kości policzkowe, wygolona połowa głowy, skupiony wzrok i pewny siebie wyraz twarzy. Od czubka głowy do końca palców emanowała specyficznym charakterem, który często nie współgrał z innymi. Na Kosmicznym Smoku najbardziej nie współgrał z jej rodakiem.

Od samego początku było widać, że w czymś był problem. Po pierwszym tygodniu była to już czysta wojna, która nie szczędziła pięści, twarzy, wyposażenia statku, czy nawet innych załogantów. Za każdym razem skakali sobie do gardeł. By się nie pozabijali do rozdzielania ich trzeba było kilku osób. Po paru takich incydentach interwencja i groźba z wyższego stopnia związała im nieco ręce. Nie znaczyło to oczywiście, że chora atmosfera przy obecności tych dwóch osób zniknęła. Dwa wrogie obozy walczące ze sobą na zamkniętej przestrzeni.

* * *

Stała nieco krzywo z założonymi rękoma, przekrzywioną głową i lekceważącym uśmiechem. Nie był on skierowany do kapitana, co nie było trudne do zauważenia.

Na podział osób była bardzo zadowolona. No, szkoda tylko Melisy, ale da sobie radę. Kapitan ma świadomość, że takiego idioty jak Petrenko nie należy z nią łączyć, to dobrze.

- Mój szczęśliwy dzień... - mamrotała do siebie pod nosem.

Brak bliskiej obecności ruska, miliony za wyciągnięcie z otchłani jakieś dziurawej martwej puszki. Tyle powodów by samopoczucie miało się w dobrej formie.

- Zwarcie, Luvezzi - odezwała się po briefie kapitana - Wy też właźcie w skafandry próżniowe - wydała polecenie samowolnie stawiając się w miejscu osoby, która polecenia te będzie wydawać po wejściu na drugi okręt.

Opuszczając pomieszczenie również nie omieszkała pozdrowić Petrenka mocno zaakcentowanym środkowym palcem. Czas się ubrać i przygotować ekwipunek do akcji.
 
Proxy jest offline