Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2013, 23:12   #11
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
W końcu zakończyli posłuchanie u kapitana i wszyscy razem wyruszyli do doków by tam spotkać się z panią Hermenegildą. Irmina z ciekawością przyglądała się innym osobom wyznaczonym do przydzielonego jej zadania. Najciekawszy zdecydowanie był człowiek stepu, najwyraźniej pochodzący z całkowicie innego i dość niezwykłego świata, sądząc po kilku informacjach na jego temat, które wymknęły się z ust koczownika. Może kiedyś, będzie okazja, by dowiedzieć się więcej, na razie jego pełne nieufności zachowanie powstrzymała dziewczynę od zadawania pytań.
W miarę zbliżania się do nadrzecznej dzielnicy w nozdrza Irminy ponownie uderzył szeroki bukiet „aromatów”. By dezaktywować ich moc panna Brehm przyłożyła do nozdrzy chustkę przesyconą zapachem delikatnych, kwiatowych perfum. Na szczęście organ, służący do rozpoznawania zapachów, potrafił zajmować się tylko jednym z ich w tym samym momencie, dlatego taka metoda obrony była całkiem skuteczna. Dziewczyna zanotowała sobie jednak w pamięci, by zakupić jakiś ładny, choć niezbyt drogi pomander, który będzie w podobnych sytuacjach zdecydowanie skuteczniejszy niż kawałek cienkiego płótna.
Drugim problemem było coraz więcej brudu na ulicach. Irmina wolała nie wgłębiać się zanadto w jego elementy składowe, mogłoby to bowiem przyczynić się do zwrócenia przez nią niezbyt obfitego śniadania, które spożyła przed wyjściem z domu kupca. Nie patrzyła więc pod nogi, ale w błękitniejące niebo, widoczne ponad niezbyt okazałymi budynkami. Wolną ręką unosiła jak najwyżej w górę spódnicę szaty i znajdujące się pod spodem halki, by uchronić je przed zabrudzeniem. W miarę jak posuwali się w głąb dzielnicy, pomysł wybrania się do doków coraz mniej jej się podobał. Hans przynajmniej ze trzy razy pochwycił ja za ramię i pokierował we właściwą stronę. Pochłonięta obroną przed bodźcami uderzającym w jej zmysły, zdawała się zupełnie nie zwracać na to uwagi.

Dopiero spotkanie z panią Hermenegildą sprowadziło ja z powrotem na ziemię. Kobieta była... imponująca. To słowo najlepiej chyba oddawało jej posturę. Głos miała równie potężny jak ciało, a osobowość jeszcze bardziej przygniatającą. Sadząc po pierwszych odpowiedziach, których udzieliła na pytania Ekharta, gdyby jej syn rzeczywiście zdecydował się na ucieczkę, nikt by mu się specjalnie nie dziwił. Niestety ilość zaginięć w tych okolicach w ostatnich tygodniach nie pozwalała przypuszczać, że biedny zastraszony chłopiec cieszy się gdzieś zasłużoną wolnością.

Zanim Irmina zdążyła cokolwiek powiedzieć z pobliskiego budynku wypadło dwóch mężczyzn, upadają prosto w uliczne błoto. Hans był naprawdę szybki. Ponownie poczuła jego rękę na ramieniu. Silny zdecydowany chwyt, odciągnął ją na w miarę bezpieczną odległość od utarczki, która szybko przerodziła się w regularną bitwę na pięści, gdy przyłączyli się do niej kręcący w pobliżu ludzie.
Mężczyzna, który przedstawił się w czasie drogi jako Klaus Neumayer, najwyraźniej także wpadł na pomysł by ją odsunąć od niebezpieczeństwa, kiedy jednak odwrócił się w kierunku, gdzie stała jeszcze chwilę wcześniej mała magiczka, zobaczył tylko jej ochroniarza z ręką na gardzie broni i groźnym marsem na obliczu. Zza niego majaczyła niewyraźnie błękitna smuga jej sukni.

Irmina była zaskoczona. Pierwszy raz w życiu znalazła się tak blisko wyładowania przemocy. Jej moc iskrzyła w powietrzu prawie tak samo silnie jak błękitne smugi magicznych wiatrów. Nie była tak namacalna, a jednak czuło się ją na czubkach palców, na skórze i we włosach unoszących się na głowie pod wpływem kłębiących się w niej i przenikających wszystko wokoło emocji. Gniew, złość, frustracja, ale także wyraźna satysfakcja czerpana z przemocy, to wszystko przepływało przez twarze uczestników widowiska. Świat, który do tej pory był jej całkowicie obcy, teraz otwierał swe podwoje i przemawiał dziwnym, pełnym dzikiej namiętności głosem.
 
Eleanor jest offline