Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 23:34   #28
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Asysta okazała się zbędna. Theo do spółki z Bungo nie mieli zbyt wiele roboty z ostatnim wilkiem, a Ciani nie miała zamiaru tracić czasu na przyglądanie się ich bohaterskim pozom. Migiem smyrgnęła w stronę narożnika dziedzińca, ku nadgryzionym zwłokom. Gdzieś w połowie drogi dobiegł jej głos Theo. Nie miała jednak najmniejszej ochoty zawracać. Mag musiał mieć ciekawą minę, kiedy obejrzawszy się, już jej obok siebie nie zobaczył.
Przeskoczyła ostatnią kępę wyższych traw i przypadła do trupa. Wiedziała, gdzie szukać. Lata praktyki. Miło pobrzękujący mieszek zniknął za pazuchą Ciani. Wierzyła, że nie zawiera li samej tylko miedzi. Przeliczy później, w jakimś bardziej zacisznym miejscu. Bez świadków.

Młody był. Leżał na plecach. Musiał się bronić, bo gardło miał rozszarpane, a w dłoni ściskał sztylet. Skórzana kurta wisiała na nim w strzępach, ale to był już pewnie skutek ucztowania watahy. Podobnie, jak kilka wyszarpanych kawałów mięsa. Sprawne palce przetrząsały resztki kurty i zakrwawione strzępy koszuli. Zerwała z szyi nieszczęśnika upaprany krwią medalion. Przetarła. Srebrny. To wystarczyło. Nie było czasu na przyglądanie się. Wyłuskując ze zmartwiałych palców trupa sztylet, spostrzegła na jednym z nich srebrny pierścień. Nieduży wprawdzie, ale dla równego rachunku dorzuciła go do wcześniejszej zdobyczy. Sztylet zatknęła za własny pas. Z drugiej dłoni trupa nie zostało wiele. Jedynie oddarty rękaw koszuli odsłaniał nieduży tatuaż na przedramieniu.




Do grzecznych chłopców to on nie należał. W połach kurtki od wewnętrznej strony odkryła jeszcze coś. Zestaw trzech ślicznych noży, które z pewnością nie pochodziły z zastawy stołowej babci. Coś w sam raz dla Garaga. On lubił takie zabawki do rzucania.

Wstała i obrzuciła uważnym spojrzeniem miejsce wilczej biesiady. Na placu stratowanej trawy, opodal martwego młodziana leżał potrzaskany, zniszczony łuk raczej przeciętnej jakości. Tuż obok kołczan. Podniosła go. Przeliczyła strzały. Trzynaście całkiem dobrych smukłych strzał. Ostatecznie mogłaby odstąpić trzy czy cztery BaBuu. On też czasami posługiwał się łukiem. Z całkiem zadowalającym skutkiem.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline