Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-05-2013, 23:47   #14
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Felicja


- NIE!!! - kobieta wrzasnęła i odskoczyła jak oparzona od Felicji. Wcześniej wyglądała na ledwie przytomną, bełkotała, nie do końca wiedziała co mówi. Nagle oprzytomniała i wyglądała na naprawdę przerażoną.

- Nigdzie nie idę, rozumiesz?! Nigdzie! Tam! Nie! Pójdę!

Wskazywała ciemniejący w mroku korytarz kanału. Najwyraźniej było tam coś, czego bardzo się bała. Trwało chwilę zanim opanowała najwyraźniej ogarniającą ją panikę lub też histerię. W końcu przywołała Felicję do siebie.

- Wiem jak tu trafiłaś. Ja też kiedyś byłam Kłamcą. Ja też dowiedziałam się, że tutaj mogę wszystko! To było wspaniałe, cudowne... - dziewczyna zaszlochała - cudowne uczucie, już o tym wiesz, prawda? Kiedy kłamałam, działy się niesamowite rzeczy, mogłam tworzyć iluzje i miraże do woli... Zaczęłam spotykać swoje dawne kłamstwa. Ja nigdy nie myślałam, że wyrządzam komuś krzywdę zmyślając. Ja nie jestem, ja nie byłam złą osobą! Chciałam im to wszystko wynagrodzić, więc robiłam to o co poprosiły, kłamałam, kłamałam, kłamałam... aż nagle okazało się, że jest już za późno! Za późno na przejście do domu! Wtedy... już nie miałam swojej mocy i... - Po policzkach dziewczyny spływały łzy, zanosiła się od płaczu i nie mogła przestać. - Wylądowałam tutaj, obok mojego największego kłamstwa... Ja naprawdę nie wiedziałam, że zrobię mu krzywdę, jeśli go o to oskarżę! Ja miałam wtedy szesnaście lat, on mi się tak podobał, ale nigdy na mnie nie spojrzał! Wolał inną! Więc tak, nazmyślałam, nakłamałam, bo zawsze byłam Kłamcą! Powiedziałam, że mnie zgwałcił! Zaplanowałam wszystko ze szczegółami, żeby nie mógł się wywinąć!

W kanale zapadła na krótką chwilę głucha cisza. Nieznajoma już nie płakała, wpatrywała się tylko pusto w brudną wodę. Najwyraźniej wyrzucenie z siebie całej tej historii podziałało na nią oczyszczająco.


- Teraz on, moje największe kłamstwo, moja kara, przychodzi tu codziennie i gwałci mnie. Stałam się częścią własnego kłamstwa. - Nagle spojrzała z nadzieją na Felicję. - Ty przecież możesz mu się przeciwstawić, jesteś z innego świata. Tylko ty możesz teraz mi pomóc. Proszę cię... Błagam! Spotkaj się z nim, napraw moje kłamstwo...

*

Konrad


- Znamy się? - pytanie Konrada zawisło w ciężkim powietrzu, wypełnionym odorem śmierci i rozkładu. Jak może pachnieć śmierć? - przemknęło Konradowi przez myśl i chyba właśnie dotarło do niego, że kiepskie kryminały nie kłamią. Ten zapach naprawdę istnieje. Można go poczuć w pobliżu starca niemalże pozbawionego skóry, kaleki pozbawionego nóg, z którego ran zainfekowanych zapewne gangreną sączy się ropa. Jedno było pewne - staruszek umierał i niewiele życia już mu pozostało.

Mimo to oczy umierającego kaleki pozostawały czyste i pogodne. To właśnie spojrzenie - a nie rany i odór starca - sprawiało, że Konrad czuł ciarki na całym ciele. Czyste spojrzenie, które nie pasuje do tej twarzy.

- Tak jakby znamy się - odpowiedział starzec. - Nazywam się Alfred. Wujek Alfred. Jestem twoim kłamstwem, które włożyłeś w usta swojej żonie Ewie. Pozwól, że ci przypomnę.

Staruszek musiał zrobić przerwę, by zaczerpnąć tchu. Uśmiechał się, choć ten uśmiech nadawał jego twarzy upiornego wyrazu. Gdyby nie życzliwe spojrzenie, Konrad byłby pewien, że ten stwór na pryczy zaraz się zerwie i dopadnie jego szyi.

- Pamiętasz, kiedy parę lat temu nie chciałeś jechać do swoich rodziców na święta? Kazałeś wtedy zadzwonić swojej żonie do matki i powiedzieć, że wujek Alfred jest ciężko chory. Ma raka. Ona musi jechać na drugi koniec Polski i zaopiekować się nim, a ty nie chcesz jej zostawiać samej, więc pojedziesz z nią. Ewa nigdy nie miała chorego wuja Alfreda, to było kłamstwo. Wtedy powołałeś mnie do życia. A twoja żona jeszcze dwukrotnie później pogarszała mój stan... ale nigdy, nigdy do mnie nie przyjechała... - Głos mu zadrżał, a oczy zaszły mgłą. Znowu musiała minąć chwila nim kontynuował:

- Nie, nie mam wam tego za złe. Tak naprawdę jestem ci wdzięczny, Konradzie. Jesteś Kłamcą, ale i stwórcą - powołujesz do istnienia byty własną wolą. Gdyby nie ty, nigdy nie miałbym szansy żyć. A tak... może moje życie składa się z bólu, cierpienia i jest bardzo marne, ale jeszcze żyję! Być może jestem osamotniony w moich poglądach... ale ja zawsze byłem typem myśliciela. Rozważałem moją egzystencję w godzinach bólu i mogłem dojść tylko do jednego wniosku - że moje życie musi mieć jakiś sens tutaj. Że mogę się tobie na coś przydać. I mogę odpowiedzieć na twoje pytania. Ale najpierw to ty musisz coś dla mnie zrobić. Musisz wykonać zadanie, po jednym na każde spotkane kłamstwo. Moje zadanie brzmi: przynieś mi gumę balonową w kształcie kulki, którą sprzedają w szklanych automatach na monety. Koniecznie czerwoną! Dopóki tego nie zrobisz, nie odpowiem na twoje pytania dotyczące tego świata. To jest twoje zadanie.

Zanim Konrad wyszedł, wuj Alfred zamamrotał ni to do siebie, ni to do niego:
- Poradzi sobie, jest Kłamcą, potrafi używać kłamstw...
 
Milly jest offline