Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2013, 18:42   #11
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
-Zaraz przed wejściem do komory zaczepił go Bennet.

-Słuchaj Sanchez, znasz się na materiałach wybuchowych, dobrze by było, gdybyś wchodząc przez tą wyrwę zorientował się co mogło ją zrobić i ile było tego czegoś potrzeba do zrobienia takiej wielkiej dziury.

Słysząc to Oscar się uśmiechnął – oczywiście – powiedział próbując nie przerywając koledze.

-Gdyby udało nam się ustalić przyczynę katastrofy, może odpaliliby coś ekstra do nagrody za samo odnalezienie okrętu. Poza tym, gdybyśmy wiedzieli co to było, mógłbym spróbować zeskanować okręt i sprawdzić czy nie ma tam tego więcej. Wiesz o co mi chodzi?

Tak oczywiście – wtrącił.

Byłaby lipa, gdybyście tam weszli i okazałoby się, że na pokładzie są jakieś niewybuchy, które mogą rozpierdolić was razem z naszym mostem cumowniczym, albo i uszkodzić nasze poszycie.

Nawet mi nie mów – dodał – jak widzę tą dziurę to trochę się boje tam wchodzić – dokończył.

Teraz tylko ta gadanina i zobaczę od środka te pole minowe - W porządku – odpowiedział mechanicznie.

Kapitan Tramp był odpowiedzialnym i sumiennym człowiekiem, lecz czasem go irytował na przykład teraz gdy naraził całą ekipę dla paru milionów kredytów na rękę. Nie równało się to mu z ryzykiem lecz wiedział, że nie za takie pieniądze ludzie dali by się poćwiartować. Zamyślony zwrócił się do Melisy – jakoś mi się nie widzi przechodzić przez tą dziurę, można łatwo zniszczyć skafander, jak sądzisz – spytał się nie pewnym głosem. Był wystraszony i nie ukrywał tego. Sądził nawet, że jeśli ktoś nie boi się takiego wybuchu oznaczało że jest debilem.

Poszycie statku było w opłakanym stanie. Zaczął analizować zniszczenia statku tak jak go poprosił Bennet. Myśli budziły się w nim jak gotująca woda - „nawet jak ja nie jestem łasy na kredyty nie znaczy, że inni nie są – zamyślił się już zupełnie – pewnie dostał by po łbie za nie konkretny raport, z tą bandą wyrzutków nic nie wiadomo”.

Jego wzrok na chwilę przystanął więc na rozdarciu. Nie trzeba tu było wywodów ani nawet specjalisty za jakiego się miał, że to nie zwykły ładunek wybuchowy. Takich samych kierunkowych ładunków magnetycznych używa się na korpusach górniczych lub w siłach specjalnych. Jednak jedno pytanie go dręczyło - „Kto chciał wydostać się z takiego statku, co było motywacją”

Nareszcie stanął na pokładzie - *Clang, clang* - elektromagnesy zawtórowały za rosjaninem. Co ciekawe nawet przez skafander wydawało się że zapach alkoholu Petrenko nie opuścił. Ładunek nie zostawił śladów wybuchu wewnątrz Harvestera. Podłoga i ściany obrastały kawałki lodu jak w jakimś tanim filmie katastroficznym. Ciemność pochłaniała wnętrzności ogromnego statku.

-Petrenko, Sanches, jak mnie słyszycie? Mam jakieś zakłócenia – usłyszał kobiecy głos - Bardzo dobrze – odparł spokojnie Oscar lekko zdziwiony - Głośno i wyraźnie – odparł z okropnym rosyjskim akcentem Petrenko - Осторожно, ребята***! Miejcie oczy w dupie! Nie podoba mi się to. Bambus, przyjrzyj się wyrwie. Może się dowiemy co zrobiło tą dziurkę. Wchodzimy!

Ładunek magnetyczny sił specjalnych lub korpusu górniczego – odpowiedział szybko i konkretnie – wydaje mi się że ktoś chciał stąd uciec. Stevenson - szepnął rosjanin - co to kurwa jest?
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 11-05-2013 o 17:48.
Mrsanczo jest offline