Twarde dranie! pomyślała Ciani. Ani śmierć blondasa z kuszą, ani czary mary Theodora ze zbroją nie zrobiły na bandziorach oczekiwanego wrażenia. No, może poza jednym. Cała reszta jednak z entuzjazmem godnym lepszej sprawy powzięła starania, by w sposób skuteczny dobrać się im do tyłków.
Nie było dobrze. Jeden łuk wobec trzech, to trochę za mało. Miała nadzieję, że Theo wymyśli coś z właściwą sobie błyskotliwością.
W pierwszej chwili wzięła na cel bandytę z mieczem zbliżającego się do Garaga zwartego już w walce z innym. Rozsądek wziął jednak górę nad troską o los przyjaciela. Łucznicy byli większym zagrożeniem dla nich wszystkich. Jeśli ich nie wykosi, mogą im nieźle nabruździć. Garag jeszcze przez chwilę będzie musiał sobie radzić sam.
Odrobinę zmieniła kąt strzału. Łucznik posuwający się chyłkiem wzdłuż ściany na wprost niej, trafiony prosto w pierś, w pięknym piruecie padł na posadzkę u stóp jednej ze zbroi.
Zanurkowała bliżej drzwi i wsparła się o mur, niemal wpasowując się w jego załom.
___________________________________________
Celowanie:
k12 = 1 (pudło)
k6 = 5 (trafiony)
Obrażenia:
2k6 = 2, 6 (as)
k6 = 5
2+6+5=13 (trup)
Łucznik nr 5 zdmuchnięty!
Ruch po przekątnej w róg drzwi.