Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2013, 12:18   #41
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Byli coraz bliżej źródła płaczu. Przez jakiś czas Fernando obawiał się, że będzie się on oddalał ciągnąc go coraz bardziej w głąb kopalni, szybko jednak okazało się iż jego obawy były bezpodstawne. Dość szybko wraz z Laurą znaleźli się w komnacie z której dobiegał szloch. Tyle że ... nigdzie nie było widać szlochającego. Fernando rozglądał się uważnie, szukając osoby płaczącej przy ścianach, w zakamarkach, w cieniach , w końcu zdecydował się przejść w jedną z odnóg, lecz porywisty zimny wiatr zatrzymał go w miejscu, nie mniej niż kroki towarzyszy, którzy wparowali do środka komnaty.

Jego niepokój był ledwie przystawka do grozy jaka miał chwilę później przeżyć. Z korytarza wyłoniła się głowa dziewczynki z okrutnie pociętą twarzą, choć w tym przypadku słowo „okrutnie” nabierało specyficznego znaczenia. Bo i jak tu opisać odrąbaną głowę, obracającą się wkoło, z przeraźliwym grymasem i jeszcze przeraźliwszym krzykiem? Fernando nawet nie zdawał sobie sprawy z tego iż też krzyczy...

Cała ta sytuacja była groteskowa, całe życie było groteskowe i pozbawione sensu, pozbawione nadziei, wreszcie pozbawione życia – nie mniej niż głowa dziewczynki. Niby żywa a już martwa, zapewne nie zdająca sobie z tego sprawy. „Czy i nie jest tak ze mną?” – zastanawiał się Fernando – „ Może też jestem już tylko głową, duchem, który myśli jeszcze że żyje, a tak naprawdę straszy i poluje na wszystko co prawdziwie żywe. Czy jest jakieś prawdziwe życie? Może wszyscy umarliśmy przechodząc przez próg kopalni, tak jak ci biedni górnicy... ? A nawet jeśli żyje to przecież nie potrwa to długo, przecież tamci zginęli, oni wszyscy zginęli i my tez zginiemy...”

Fernando nigdy nie poddałby się bez walki. Nie bez kozery jednak krążyło powiedzenie, aby nigdy nie mówić nigdy. W tej chwili nie miał ochoty walczyć, wiedział, że to coś i tak go pokona. Nie można było tego zabić. Było zbyt silne. Jedynie obrzydzenie które wzbudzała w nim twarz dziewczynki sprawiło, iż niechętnie uniósł broń i zdecydował się nadziać głowę na rapier. „ Żeby się w końcu przestała obracać...” – pomyślał zrezygnowany. Nie walczył o życie, walczył o warunki w jakich przyjdzie mu umrzeć. A nie chciał umierać patrząc na to wirujące okropieństwo. „ Zapewne i tak mnie zje, co może powstrzymać latającą demoniczną głowę? Niech przestanie się kręcić!” resztkami woli wykonał pchnięcie. Nawet i to przyszło mu z wielkim trudem gdyż bił się z myślami czy warto. Czy jest sens zatrzymywać wirowanie, zwiastun śmierci i pożogi... Wiedział, że zginie okrutną powolną śmiercią, ale w głębi duszy liczył na to, że zabije go coś mniej maszkarnego i groteskowego niż latająca głowa dziewczynki...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 13-05-2013 o 12:33.
Eliasz jest offline