Iga wsunęła kopertę do kieszeni szortów, a potem spojrzała na mężczyznę. - Czy mogę zobaczyć pana legitymację? - zapytała spokojnie. - Oczywiście - równie spokojnie odparł mężczyzna i Iga od razu wyczuła, że coś jest nie ok - Tylko nie teraz. Spotkaliście się państwo z bardzo groźnym psychopatą. Jesteśmy na jego tropie od kilku miesięcy. Zapewne wzbudził państwa zaufanie, ale zapewniam państwa, że to bardzo groźny człowiek. Dlatego proszę o jak najszybsze opuszczenie tego miejsce i udania się ze mną. Wszystko wyjaśnię, a i państwo złożą zeznania.
- Nigdzie z Panem nie pójdę, jeśli nie zobaczę legitymacji.
- Nie czas i miejsce na formalności. Na zewnątrz czeka brygada gotowa do akcji. Muszę jak najszybciej oczyścić to miejsce, by mogli przystąpić do działania. Rozumie pani. Proszę w tej chwili ruszyć wolnym krokiem do wyjścia.
Iga zdobyła już pewność, że mężczyzna nie jest z żadnych służb - zdążyłby machnąć legitymacją wiele razy, zamiast snuć tą opowieść . - Dobrze, wyjdę - powiedziała, rozglądając się dyskretnie dookoła.
W tym momencie drzwi toalety otworzyły się z głośnym trzaskiem i wybiegł z nich blady niczym ściana Max. Nie zważając na wysokiego mężczyznę, podającego się za agenta, rzucił się pędem ku wyjściu z baru.
Wysoki mężczyzna na ten widok ledwo zdążył zareagować odwróceniem głowy w stronę zbiega. Po chwili jednak zamiast czy to krzyknąć, czy też ruszyć jego śladem, spokojnym, wręcz ostrożnym krokiem ruszył w kierunku toalety.
Iga cofnęła się, przyciskając plecami do ściany. Podążyła wzrokiem za Maxem, ale nie ruszyła się z miejsca.
Za oknem kawiarni pojawiało się.. coś. Obraz zmienił się, budynki wyglądały jak po jakiejś wojnie, ruiny…
Iga drgnęła i zamknęła na moment oczy, a kiedy je otworzyła widok za oknem zniknął.
Max krzyczał, musiał też coś zobaczyć... coś im dolali do drinków? - Uspokój się. - powiedziała - Przestańcie się nakręcać. Coś nam dosypali do drinków i teraz mamy urojenia. Odeśpimy i wszystko się skończy.
- Zabieramy się stąd.- odwróciła się w kierunku drzwi i spojrzała przez ramię na mężczyzn - Idziecie?
Drugi mężczyzna zaczął płakać i gadać coś sam do siebie… Do jakiejś Emilly.. rozszczepienie osobowości? Ten tez z wariatkowa zwiał?
Max spojrzał na Igę, - Zabierz mnie do bezpiecznego miejsca z dala od trupów, do czystego schludnego raju. Ja nie wytrzymam oszaleje tutaj...
- Zabieraj tego drugiego i chodźmy - powiedziała Iga, nie komentując kwiecistości wypowiedzi - Znam miejsce, niedaleko.
I powinnam tam mieć jakieś leki. - pomyślała, bo ci dwaj wyraźnie ich potrzebowali. Szczególnie ten, co mu ten syf z drinka objawy schizofreniczne wygenerował. - Chodźmy - powtórzyła.
Do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, w którym pracowała, było tylko kilka przecznic. Miała swoje klucze, nie musiała się martwić, czy ktoś tam będzie. Nie oglądając się na mężczyzn – nie była przecież ich niańką, na Boga! – i nie czekając na taksówkę zaczęła iść szybkim krokiem. Ruch zawsze ją uspokajał, poza tym – jak podkręci metabolizm, to szybciej pozbędzie się tego świństwa z organizmu.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |