Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2013, 11:21   #9
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Iga wsunęła kopertę do kieszeni szortów, a potem spojrzała na mężczyznę.
- Czy mogę zobaczyć pana legitymację? - zapytała spokojnie.
- Oczywiście - równie spokojnie odparł mężczyzna i Iga od razu wyczuła, że coś jest nie ok - Tylko nie teraz. Spotkaliście się państwo z bardzo groźnym psychopatą. Jesteśmy na jego tropie od kilku miesięcy. Zapewne wzbudził państwa zaufanie, ale zapewniam państwa, że to bardzo groźny człowiek. Dlatego proszę o jak najszybsze opuszczenie tego miejsce i udania się ze mną. Wszystko wyjaśnię, a i państwo złożą zeznania.
- Nigdzie z Panem nie pójdę, jeśli nie zobaczę legitymacji.
- Nie czas i miejsce na formalności. Na zewnątrz czeka brygada gotowa do akcji. Muszę jak najszybciej oczyścić to miejsce, by mogli przystąpić do działania. Rozumie pani. Proszę w tej chwili ruszyć wolnym krokiem do wyjścia.

Iga zdobyła już pewność, że mężczyzna nie jest z żadnych służb - zdążyłby machnąć legitymacją wiele razy, zamiast snuć tą opowieść .
- Dobrze, wyjdę - powiedziała, rozglądając się dyskretnie dookoła.

W tym momencie drzwi toalety otworzyły się z głośnym trzaskiem i wybiegł z nich blady niczym ściana Max. Nie zważając na wysokiego mężczyznę, podającego się za agenta, rzucił się pędem ku wyjściu z baru.
Wysoki mężczyzna na ten widok ledwo zdążył zareagować odwróceniem głowy w stronę zbiega. Po chwili jednak zamiast czy to krzyknąć, czy też ruszyć jego śladem, spokojnym, wręcz ostrożnym krokiem ruszył w kierunku toalety.
Iga cofnęła się, przyciskając plecami do ściany. Podążyła wzrokiem za Maxem, ale nie ruszyła się z miejsca.
Za oknem kawiarni pojawiało się.. coś. Obraz zmienił się, budynki wyglądały jak po jakiejś wojnie, ruiny…
Iga drgnęła i zamknęła na moment oczy, a kiedy je otworzyła widok za oknem zniknął.
Max krzyczał, musiał też coś zobaczyć... coś im dolali do drinków?
- Uspokój się. - powiedziała - Przestańcie się nakręcać. Coś nam dosypali do drinków i teraz mamy urojenia. Odeśpimy i wszystko się skończy.
- Zabieramy się stąd.
- odwróciła się w kierunku drzwi i spojrzała przez ramię na mężczyzn - Idziecie?

Drugi mężczyzna zaczął płakać i gadać coś sam do siebie… Do jakiejś Emilly.. rozszczepienie osobowości? Ten tez z wariatkowa zwiał?
Max spojrzał na Igę,
- Zabierz mnie do bezpiecznego miejsca z dala od trupów, do czystego schludnego raju. Ja nie wytrzymam oszaleje tutaj...
- Zabieraj tego drugiego i chodźmy
- powiedziała Iga, nie komentując kwiecistości wypowiedzi - Znam miejsce, niedaleko.
I powinnam tam mieć jakieś leki. - pomyślała, bo ci dwaj wyraźnie ich potrzebowali. Szczególnie ten, co mu ten syf z drinka objawy schizofreniczne wygenerował.
- Chodźmy - powtórzyła.

Do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, w którym pracowała, było tylko kilka przecznic. Miała swoje klucze, nie musiała się martwić, czy ktoś tam będzie. Nie oglądając się na mężczyzn – nie była przecież ich niańką, na Boga! – i nie czekając na taksówkę zaczęła iść szybkim krokiem. Ruch zawsze ją uspokajał, poza tym – jak podkręci metabolizm, to szybciej pozbędzie się tego świństwa z organizmu.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline