- Co to na wszystkich bogów jest? - Wolf szepnął bezwolnie
cofając się o dwa kroki w tył. Dłoń odruchowo powędrowała do rękojeści miecza, ale zbrojny nie mógł się zmusić, by go wyciągnąć - Niech Morr ma nas w opiece...
Niemal sparaliżowany strachem cofnął się o kolejne dwa kroki i poczuł na plecach zimną ścianę. Zadrżał czując jak lodowata strużka potu spływa po grzbiecie, a gdzieś na dnie żołądka zwija się oślizgły robal strachu. Najchętniej by stąd uciekł. Nawet rozsądek podpowiadał, że przeciwko czemuś co pojawia się znikąd... przeciwko duchom i zjawom, zimna stal nie pomoże. Tu trzeba kapłana lub maga...