Pierwszy strzał wyszedł do kitu, a nawet bardzo do kitu. Bełt poleciał gdzieś w krzaki i tyle go widzieli. Gaston jednak nie miał zamiaru nad tym płakać. Głośno zaklął i korzystając z osłony jaką zapewnił "nowy", począł znowu napinać kuszę. Tym razem miał zamiar bardziej skupić się i strzelić po dokładniejszym wycelowaniu. |