Johnny (i Gambit):
Na zewnątrz nie było żadnych trupów, ale w kilku miejscach leżało mnóstwo łusek i znalazłeś również ze cztery pistolety. Nie maja w sobie dużo amunicji. Wygląda na to, że jest bezpiecznie. Na ulicy przed wjazdem na parking kliniki stoją dwa puste radiowozy, w których wciąż sygnał świetlny działa choć syreny są wyłączone. Po drugiej stronie ulicy są jeszcze dwa radiowozy. Na zewnątrz nie widzisz nikogo żywego - słyszysz za to, że za chwilę podjedzie następny radiowóz albo i dwa. Nagle za tobą pojawiła się doktor Corbitt pomagająca Gambitowi.
-
Wezwałam pogotowie, żeby pomogło Gambitowi... właściwie gdzie są policjanci z tych radiowozów? I czemu ich pistolety leżą na parkingu? - zadała raczej retoryczne pytania.
Lens:
Gambit, doktor Corbitt i Johnny zlali ostrzeżenie i wyszli na zewnątrz. Ty natomiast wskoczyłeś za ladę gdzie kryje się policjant.
-
Co to za gówno się tu dzieje? - zapytałem cię.
Mike, Jones (i Lens):
Zbiegliście schodami na parter. Na podłodze jest mnóstwo krwi, a za ladą recepcji siedzi
zdenerwowany policjant, który czasem tylko wychyla się patrząc co się dzieje. Dostrzegliście, ze z nim tam ukrywa się Lens. Policjant ostrzega was, że coś niewidzialnego wymordowało kilka osób nie tylko w budynku, ale i na parkingu.
-
Całe wsparcie zostało zmasakrowane jak i jeden, który próbował wybiec przez drzwi. - najwyraźniej niezauważył, że Johnny, doktor Corbitt i Gambit są na zewnątrz na parkingu i najwyraźniej żyją.
Tanner (i Luke):
Lukowi została odcięta droga, a Tanner wracając na piętro dość szybko zorientował się gdzie Luke przebywa. Dokładnie tam gdzie dwa z tych "jaj" wkroczyło. Pozostałych "jaj" nie widać na tym piętrze. Tanner widząc, że tam jest serwerownia, mnóstwo kabli i takich tam postanowił z pomocą Luka podłączyć te istoty do elektryki i zobaczyć co będzie się działo. Niestety jest duże prawdopodobieństwo, że idąc do Luka Tanner po prostu wpadnie na potworności, a nawet nie myśli, żeby je dotykać swoim ciałem. Fuj. Luke wygląda na wyjątkowo zdezorientowanego, ale rozumie co się do niego mówi. Pytanie tylko czy te "jaja" też rozumieją czy nie.