Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2013, 13:11   #23
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
- ZWARCIE! - Krzyknęła z rozwartymi oczyma rzucając się w jej kierunku.

Zwarcie potrzebowała pomocy. Nie pytając i nie czekając na nic, złapała kompankę za uchwyt i oporządzenie na karku skafandra i pociągnęła ją z całej siły do góry. Odciągnięcie takiej osoby w braku grawitacji to było jedynym, co wpadło jej do głowy, by nie dopuścić do zranienia kogokolwiek. Obie musiały uciekać od zasięgu prowizorycznej broni.

To było już dla niej zaskoczeniem.

Manewr się udał. Napastnik lub napastniczka w okrwawionym kombinezonie - bo nie dało się określić płci agresora ze względu na skafander - przeleciała obok odciągniętej pod sufit Zwarcie. Szpikulec, którym atakował napastnik, przeszył tylko pustą przestrzeń w miejscu, gdzie stała Anastazy. Nico i Zwarcie poszybowały pod kopułę pomieszczenia. Przeciwnik stracił z oczu obie dziewczyny, ale nadal widział Massimo i popędził w jego stronę. Jego magnetyczne buty działały, trzymając szaleńca przy podłodze.

- Mass...! - syknęła podążając wzrokiem za napastnikiem.

Trzeba było ratować kolejna osobę. Tym razem było to bardziej skomplikowane. Podstawa pracy Ratownika było zapewnienie bezpieczenstwa własnej osobie. Nie było mowy o bezpośrednim rzuceniu się na zakrwawiony skafander. Jedyne, co mogla błyskawicznie użyć w tej sytuacji to naładowany blaster z lina i hakiem. Sięgnęła po niego celując w nogi towarzysza. Znając osiągi swojego narzędzia wystrzeliła uwiązany hak w kierunku kompana i odbiła się o sufit w odpowiednim momencie, by wrócić na dół.

- ...sssimo...! - Syczała dalej lecąc już w kierunku dołu.

Hak miał przelecieć nad głową agresora i trafić pod nogi Analityka. Nicko natomiast miała wylądować za plecami napastnika i ciągnąc za linę mieć nadzieje, że szarpnięty hak zabierze za sobą niebezpieczna osobę.

Działając szybko i zdecydowanie wszystko przebiegło zgodnie z planem. Wystrzelona linka znalazła się tam, gdzie miała się znaleźć a pociągnięcie jej wywaliło napastnika na plecy.

Odbijanie się od powierzchni spowodowało utratę kontroli Nicko nad swoim ciałem. Minęła dłuższa chwila zanim odpowiednio się obróciła i kucnęła na podłodze. Widząc, że agresor jest trzymany przez dwójkę miała odrobinę więcej czasu na działania. Swoją końcówkę liny, która została po części wystrzelona odpięła od siebie a sam blaster odepchnęła na bok, by również sama lina zeszła z jej drogi. Następnie sięgnęła na tył skafandra i chwyciła niewielkie pudełko ochronne. Otworzyła je, by wydobyć niewielką jednostkę medpacka. Ustawiła ją na zastrzyk silnie uspokajający. Podniosła się na proste nogi i dobiegła do swojego pacjenta. Otwartą dłonią skręciła i przytrzymała mocno hełm, by ten nie przeszkadzał w zabiegu. Dopiero jej oczom ukazało się wiele ran. Zmrużyła oczy i dodała do zastrzyku silne znieczulenie. Następnie przystawiła urządzenie do medportu, znajdującego się nad sercem. Przycisnęła mocno i trzymała tak długo, aż pacjent nie wykazał pierwszych oznak działania medykamentów.

Człowiek w skafandrze szarpał się dziko, nie zwracając uwagi na trzymających go Zwarcie i Massimo. Wydawało im się, że słyszą dzikie wycia pod zakrwawioną przesłoną.

Wstrzyknięte przez Nicko substancje uspakajające zbliżyły się niebezpiecznie do dawki krytycznej. Sprzężony z urządzeniem wyświetlacz na hełmie ratowniczki wyemitował ostrzeżenie o zbyt dużej dawce.
Mimo jednak tej końskiej wręcz ilości środka uspokajającego przeciwnik miotał się i szarpał. Nie widać było, by medykament zadziałał w jakikolwiek sposób.

- Co jest... - rzuciła pod nosem kwaśnej miny

Normalny człowiek nawet w mocnym szoku nie byłby w stanie się oprzeć takiej dawce. Powinien się już dawno ślinić od uspokajacza i uśmiechać od substancji przeciwbólowych. Cofnęła rękę z jednostką iniekcyjną. Nie wiedziała, co w takim przypadku zrobić. Trzymając hełm, dociskając kolanem ramienia, musiała się zastanowić. Minęła następna chwila szamotaniny zanim Nicko wykonała jakiś ruch. Ręką z medpackem zaczęła błądzić po skafandrze szukając plakietki ze stanowiskiem oraz nazwiskiem człowieka. Jedynym sposobem na brak reakcji na taką dawkę była obecność innych substancji w jego krwi. Stanowisko mogło podpowiedzieć, jednak krew i tak należało zbadać.

Będąc już na krawędzi zdecydowała, że będzie na niej balansować. Ciało jest w stanie odeprzeć medykamenty, natomiast braku tlenu nic nie jest w stanie przeskoczyć. Wsunęła medpacka za jeden z pasów i sięgnęła do pistoletu tlenowego. Podłączenie go bez pojemnika miało spowodować ucieczkę całości tlenu jaka jest w skafandrze. Do wykonania tak radykalnego kroku potrzebowała tylko uniesienia głowy leżącego na tyle, by odsłonić port znajdujący się pod karkiem.
 
Proxy jest offline