Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2013, 20:08   #10
potacz
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=OnKQnjpizdg[/MEDIA]

Głowa jeszcze lekko bolała. Czuć było pulsowanie krwi odbijające się tętnieniem w skroni, w nozdrza co chwila uderzał kurz.

Cień drzew wymuszonego poniekąd postoju nie przyniósł chwili wytchnienia, lecz groźbę utraty życia w zielonych ślepiach i na ostrych wilczych kłach.
Ciało wystrzeliło ładunek adrenaliny do krwiobiegu. Ból głowy i pragnienie ustąpiły miejsca napięciu mięśni i gotowości. Odrzucił pod rozklekotany wóz swoją torbę z kocami.

Krew zaczęła pulsować szybciej, wybijając rytm w piersiach.
Seria szybkich oddechów uspokoiła jego rozjuszone, wewnętrzne ja.
Dante rozejrzał się dookoła, ocenił odległości. Naciągnął rękawice i poprawił czarne ochraniacze na kolanach. Sprawdził na wszelki wypadek czy nóż w za pasem, przy plecach dobrze się wysuwa.
Krąg wielkich wilków zacieśniał się coraz bardziej.
- No, Panowie, bić się mam nadzieję umiecie… Lepiej ustawmy się w okręgu, plecami do wozu, a kusznicy na wóz. Z wysaka lepiej będzie celować.
„Dlaczego, do kurwy nędzy, nie zaopatrzyłem się w szablę?!” taka oto myśl przeszła mu przez głowę.

Wycofał odrobinę prawą nogę do tyłu. Przeniósł ciężar na lewą i pochylił się lekko do przodu.

Czekał na odpowiedni moment.



*******

Las.
Gałęzie siekały w twarz i otwarte z wyczerpania usta.
Za każdym razem jęk bólu i cierpienia wydobywał się z nich, gdy dziki matecznik chłostał jego poranione ciało.
Związane ręce w nadgarstkach krwawiły.
Z twarzy lała się posoka, a pocięte piersi wyglądały jak poszarpane przez tygrysie szpony.
Potknął się. Złapał równowagę i biegł dalej.

*

Mnisi zostali zabici, gdy wywozili nieoddychające ciało zza klasztornych murów.
Chcieli się pozbyć, zrzucić z wysokiej grani, gdzie roztrzaskałby się o kamienie, a Dunajec po czasie zabrałby ciało.

*

Przewrócił się. Ziemia wdarła się w krwawiące okaleczenia.
Wstał. I runął z powrotem.
Szumy górskiego strumienia dochodziły jakby zza grubej ściany. Gorączka i zmęczenie trawiły jego ciało.
Zamknął oczy. Jedno całe i strzępy drugiego.

*

Dwaj mnisi z wyciętymi tonsurami powozili wozem gnoju, głośno dyskutując po rumuńsku. Dante, wraz z dwoma innymi ciałami został wywieziony jako martwy z miejsca swojego umęczenia. Tortury.
Rozszarpywanie przez dwa dzikie rysie. Nikt nie miał prawa przeżyć takiej przygody. A jednak… Wydaje się, że te rysie pożywiły się już wcześniej jego dwoma towarzyszami, z którymi właśnie jechał na kupie gnoju. Oni jednak nie mieli tyle szczęścia.

*

Podniósł się na czworaka.
Krew kapała kroplami na iglasty leśny dywan.
Powoli zaczął wstawać, chwiejąc się niepewnie na porozrywanych nogach. Rwący, górski strumień ukazał się jego oczom. Długi na trzy łokcie, głęboki na jeden.
Dante położył się w nim, pozwolił wodzie obmywać jego pomęczone ciało. Pił. Pił długo. Jego ciało zdawało się chłonąć dar zimna otrzymany od górskiego potoku.

*

Odpiął konie od wozu, i pognał je w las. One nie były niczemu winne.
Na koźle siedziały dwa ciała przebite w szyjach drewnianymi, ułamanymi drążkami od drabin wozu.
Wsparł się o tył wozu i napierał ile sił. Wóz powoli rozpędzał się w stronę skalistej grani.



Rozlatujący się gnój, szybujące szmaty i ciała w wilgotnej górskiej mgle szybko zniknęły. Po czasie słychać było głuchy łoskot gdzieś za kurtyną mgły.
Wbiegł w las. Biegł ile sił.

*

Zrzucił z siebie mokre szmaty. Zostawił na sobie tylko spodnie. Legł w najbliższym wykrocie, na pokrytym mchem i igliwiem podłożu. Zasnął nim zdążył o czymkolwiek pomyśleć.


********
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."

Ostatnio edytowane przez potacz : 19-05-2013 o 22:32.
potacz jest offline