Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2013, 21:11   #28
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
SHROUD

SI posłuchała polecenia i po chwili z włazu technicznego i z luku naprawczego wyłoniło się mrowie robotów naprawczych. Automaty poruszały się po wyznaczonych przez komputer kursach korzystając z magnetycznych odnóży i małych silniczków i po chwili pokryły wyrwę spawając, zaginając, zgrzewając plazmowo. Shroud wiedział jednak, że to wszystko tylko prowizoryczne naprawy, że maszyna nie zastąpi człowieka z plazmo – spawarką. Teraz jednak musiał zająć się przetrwaniem.

Szybko doszedł do włazu technicznego i korzystając ze specjalnej rękawicy dostępowej otworzył go i szybko wszedł do środka. Kiedy gródź opadła za plecami mechanika mógł w końcu chwile odetchnąć.
Nagle, niespodziewanie poczuł dziwny nacisk na skroni i przez chwilę mózg zalała mu fala koszmarnych wizji.

Ujrzał okrwawioną ludzką twarz, która zębami odgryzała kawałek z innej twarzy. Widział człowieka trzymającego swoje wyprute trzewia, wylewające się śliskimi girlandami z rozdartej jamy brzusznej. Ów mężczyzna z wizji śmiał się szaleńczo i wpychał sobie swoje własne wnętrzności do ust. Widział kobietę, która wydłubywała sobie oczy długim paznokciem śmiejąc się opętańczo i jakiegoś innego mężczyznę spijającego krew wylewającą się z rozprutego gardła innego nieszczęśnika.

- Cieeepłe – ohydne, trudne do rozpoznania szepty wdarły się w uszy Shrouda.

Mechanik zachwiał się i oparł plecami o metalową ścianę przez chwilę walcząc z ogarniającą go słabością.

Chyba nawet na moment stracił świadomość, bo kiedy odzyskał zmysły siedział w kucki plecami oparty o ścianę, czując w ustach metaliczny smak własnej krwi.


SANCHES, PETRENKO, STEVENSON


Byli w potrzasku. Wszystkie wyjścia ktoś z dużym trudem zaspawał. Pewnie przed tym, nim rozwalił korytarz bombą i przy okazji być może siebie. SPACE DRAGONA II nie było nigdzie widać, a dziwne trzaski w słuchawkach zagłuszały łączność poza korytarzem, w którym się znaleźli.

Na ich WKP-ach zdążyła wyświetlić się mapa HARVESTERA. Wynikało z niej, że poza zabezpieczonymi grodziami i dziurą w kadłubie mieli jeszcze jedną drogę w głąb statku. Wystarczająco szeroki tunel techniczny przebiegał wzdłuż korytarz i prowadził do pomieszczenia oznaczonego na mapie TECH 1 – najprawdopodobniej pomieszczenia technicznego lub przepompowni statku.
Stamtąd bez większych problemów powinni dotrzeć do wyznaczonego celu, – czyli sterówki. Tam, po podpięciu się kodem ratowniczym do terminala mieli szansę uruchomić niesprawne systemy okrętu.

Mogli też spróbować użyć małych przepalarek, w które wyposażone były ich skafandry i sforsować którąś z zamkniętych grodzi. Mogło to jednak zająć sporo czasu, chociaż niewątpliwie zaoszczędziłoby im to marszu przez korytarze HARVESTERA.

Ostatnią alternatywą było wyjście w przestrzeń kosmiczną i próba znalezienia drogi którymś z włazów technicznych na kadłubie lub dotrzeć do mostu cumowniczego, którym weszła druga grupa.



NICOLAYEVA, ZWARCIE, LUVEZZI


To, co działo się w pomieszczeniu kwarantanny przypominało koszmarny sen. Jak bardzo by się nie starali, tym bardziej oszalały pracownik Mishimy się szamotał. Nawet końska dawka środka uspokajającego zdawała się nie działać.

Zwarcie nie wytrzymała. Włączyła swoją wiertarkę, przycisnęła wiertło do powierzchni hełmu szaleńca i wcisnęła wysokie obroty. Narzędzie pokonało opór i po chwili weszło miękko w czaszkę znajdującej się w skafandrze osoby.
Z hełmu uniosła się smuga czerwieni zmieszana z brązową mazią mózgu i podryfowała w górę w zero – G.

Zszokowani Nicolayeva i Luvezzi spojrzeli na Nastazję, która dokończyła morderstwa, kiedy wiertło całe znikło w hełmie.

Przeciwnik znieruchomiał. Przynajmniej tyle udało się osiągnąć.

I nagle, nim minęło kilkanaście sekund, nagle wizura hełmu eksplodowała od środka!

Drobinki cosmo – szkła, kości, skóry poleciały w górę, a z ust wysunął się pokrwawiony fragment czegoś, co wyglądało jak kręgosłup lub … kolczasta, ociekająca krwią macka.


Skafander zabitego przez Zwarcie człowieka zdawał się puchnąć, rozrywać od środka, jakby za chwilę i on miał eksplodować.


KERENSKY


Kerensky szybko wykonał ograniczoną procedurę skanowania i upewnił się, że przyczepiony do małej jednostki człowiek jest martwy. Za to na samym okręcie znajdował się ktoś żywy. Najpewniej w kabinie pilotów, bo mała jednostka nie posiadała zbyt wielu miejsc, na którym można się było ukryć.
Już miał przekazać swoje spostrzeżenia kapitanowi Trampowi, kiedy drzwi do sterówki otworzyły się i w przejściu pojawił się Temparillo.

- Co jest?! – zapytał mechanika O’Donnel.

A wtedy zdarzyło się coś, co na chwilę pozbawiło Kerenskyego zimnej krwi.

W rękach Temparillo błysnęła przecinarka plazmowa i nim ktokolwiek zdążył zareagować Włoch doskoczył do fotela, w którym siedział pierwszy nawigator i wprawnym ruchem, kierując łukiem przecinarki jak bronią, Temparillo przeciął głowę i fotel zaskoczonego O’Donnela. Pomieszczenie sterówki SPACE DRAGONA II wypełnił mdlący smród palonego ciała i smażonej krwi.

- Kurwa! – krzyknął Tramp i poderwał się z fotela rzucając na szaleńca z śmiercionośną bronią. Cudem uniknął rozżarzonego łuku i rzucił się obiema rękami na Temparillo.

Widać jednak było, że ta nierówna walka nie potrwa długo. Mechanik był silniejszy niż kapitan, a poza tym zachowywał się w dziki, typowy dla psychotyków sposób.

Kerensky przez chwilę rzucił okiem na nadal otwarte drzwi do sterówki. Miał szansę jeszcze się wymknąć pozostawiając Trampa w nierównej walce z szaleńcem, lub też zaryzykować życie i spróbować wraz z kapitanem pokonać uzbrojonego przeciwnika. Kerensy wiedział, że nie jest super silnym i super sprawnym człowiekiem. Ot, zwykły przeciętniak w tych sprawach. Czy to wystarczy, by sprostać morderczemu amokowi, w jakim zdawał się pozostawać Temparillo?
 
Armiel jest offline