Ignorując ból rozdzierający klatkę żebrową i z trudem chwytając powietrze Archaal uskoczył poza zasięg odnóży konstrukta. Przez jedną krótką chwilę obserwował zmagania mechanicznego potwora z czwórką osobliwych istot, które nadeszły z odsieczą równie nagle co niespodziewanie. Nie mając czasu na to aby się dziwić, przypadł do dostrzeżonego wcześniej ułamanego słupa ulicznej latarni leżącego na ziemi. Wznosząc metalowy ułomek nad głowę w oburęcznym chwycie, poczekał aż maszyna przestanie wierzgać na tyle aby móc uzyskać pewny rzut. Zbliżając się na ile było to konieczne cisnął latarnią jak oszczepem mierząc prosto w środek zębatego kołowrotu. |